-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zaprowadzono go do jego apartamentów, opadli go
fryzjerzy, krawcy, szewcy, jak lalkę poczęli stroić. A
wszędy bezmierna uniżoność, pochlebstwa, spojrzenia
błagające o łaskę.
Młody pan! Młody pan! biegło z ust do ust z
podziwem, lękiem, nadzieją.
Sewer, z giętkością sobie właściwą, przejął nową rolę.
Ten nędzarz onegdaj, potrafił uchwycić ton wielkiego pana,
potrafił dostosować do pałacu swe ruchy, wyraz twarzy,
nabrał w jednej chwili pewności siebie i nie nacieszywszy
się jeszcze zbytkiem, już minę miał, jakby się nim przesycił
i lekceważył jako rzecz sobie należną.
Wystrojony, wypiękniał i urósł. Głowę zadarł, usta w
grymas pogardliwy ułożył, na cygara rublowe się krzywił.
56
W jednej chwili stał się Glebowem junior i niczym się nie
zdradził, niczego niestosownego nie popełnił.
Gdy go wezwano do gabinetu generała, biedny student
kijowski ustąpił miejsca eleganckiemu paniczowi, na
którego Glebow popatrzył z widocznym zadowoleniem.
Siedział w fotelu ociężały, spasiony, z uśmiechem
starego fauna na mięsistych wargach, w rękach, okrytych
pierścieniami, przerzucając papiery. Odłożył je i wskazał
krzesło Sewerowi.
Diable! patrzÄ…c na ciÄ™, widzÄ™ siebie sprzed
trzydziestu laty. Aadny chłop byłem i wściekle do kobiet
szczęśliwy. Takież miałem kędzierzawe włosy jasne i oczy
błękitne. Uderzająco jesteś do mnie podobny.
Sewer spojrzał na niego i nieznacznie się skrzywił.
To dowód, jak moja matka dobrze pana zapamiętała!
odparł dość swobodnie.
Generał się roześmiał. Podobała się despocie
niefrasobliwość młodego.
Nie nazywaj mnie panem. Czy nie wyglÄ…dam na ojca
dorosłego syna? Zestarczysz mnie wobec kobiet, ale cóż
robić. Grzeszki młodości! Zresztą, niech moi spadkobiercy
się wściekają. Nazywaj mnie jak najczęściej ojcem!
Dlatego mam jeszcze parę kwestyj z tobą do załatwienia.
Ochrzczono ciÄ™ po katolicku?
Sewer głową skinął.
Trzeba to zmienić. C est mal vu!*
Młody sekundę się zawahał. Przez tę sekundę mignęła
mu w myśli sylwetka Zwidy klękającego codziennie do
pacierza, znoszącego z dumną godnością prześladowanie
swego wyznania, chełpiącego się cierpianą
* C e s t m a l v u ! (fr.) To zle widziane!
57
niesprawiedliwością.
Cóż to, dewot jesteś, fanatyk, baba? zaśmiał się
ironicznie generał. Cha, cha! Prowincja cuchnie od
siebie!
Sewer poczerwieniał, dotknięty w próżności.
Ja i wyznanie! To śmieszne zestawienie! Jakakolwiek
religia jest dla mnie martwą literą. Nie wierzę w żadną i
dlatego nie cierpiÄ™ wszelkich ceremonij odbywajÄ…cych siÄ™
w kościele, mniejsza w którym!
Ale o tym mowy nie ma! To się załatwi tutaj, w tym
samym gabinecie. Chodzi o to, abyś należał do panującego
kościoła. Dalej zwolniony jesteś od wszelkich religijnych
ceregieli. Dobre to dla pospólstwa.
Naturalnie! potwierdził z przejęciem Sewer.
Następnie, z łaski najjaśniejszej, przyjęty jesteś jako
kornet do ZÅ‚otej Gwardii. Aaska to wielka, dla mnie
uczyniona. Już w zbroi wiernego sługi i poddanego,
przedstawię cię najwyższemu obliczu! Cha, cha! Marzyłeś
ty kiedy o podobnym szczęściu?
Znowu Sewer sekundę milczał. Druga sylwetka
przemknęła mu w myśli, olbrzyma Gregora, demonicznie
piękna, miała zapał bohaterstwa i wielkiego swobody
ruchów odrodzenia.
Machinalnie, czując wzrok generała na sobie,
potwierdził:
Tak, nie marzyłem!
Ale oczu nie podniósł długą chwilę.
Te dwie rzeczy zaÅ‚atwiwszy, jesteÅ› à flot* w
Petersburgu. Zanim cię nie poznam, czerpać możesz
bezkarnie u mego bankiera i robić, co się podoba. Dwóch
* à f l o t (fr.) wolny jak ptak.
58
rzeczy nie znoszę: kart i demokracji. Jeśli się tego strzec
będziesz, pozostaniemy w najlepszej komitywie. Jeśli nie,
stracisz wszystko, odeślę cię do dóbr w Samarze i tam
odpokutujesz, ile mi siÄ™ podoba. To koniec mych rad i
wymagań. Masz swe apartamenty, konie, służbę, pieniądze,
młodość, piękność. Un, deux, trois, capitaine et roi!*
Koledzy cię nauczą reszty, kobiety nie dadzą próżnować, ja
zaÅ› zamawiam ciÄ™ tylko niekiedy na oficjalne wizyty.
Sewer wstał i odrzucił głowę ruchem dumy
wyzywajÄ…cego zuchwalstwa.
Ano, dam sobie radę. Dziękuję ojcu.
Jeszcze jedno. Masz imię nieprawowierne. Może się
drugie w metryce znajdzie. Ejże, nie nazwała cię matka
Piotrem?
Nie. I imienia nie oddam ojcu! Zanadto je kobiety
lubiÄ…!
Przed taką racją, czołem! Mniejsza, mało kto [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- matkadziecka.xlx.pl