X

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    - Daj mi lalkę! - zażądała dziewczynka.
    - %7łebyś znowu nią we mnie rzuciła? Nie ma mowy!
    - Mogę rzucić czymś innym - ostrzegła mała,
    sięgając po ogromne pudło wypełnione lalkami i ich
    garderobą.
    Niezgrabnie wychyliła się z łóżka, straciła równowa�
    gę i upadła na podłogę. Przestraszyła się, więc zaczęła
    głośno płakać. Dywan był jednak zbyt gruby, a łóżko
    nie tak wysokie, by mogła się potłuc. Płacz Kelsey brał
    się więc raczej z przerażenia i zranionej dumy niż z bólu.
    - Nienawidzę cię! - wrzasnęła do Aleksy. - Wy�
    noś się z mojego domu! Wynoś się! - powtarzała
    w kółko.
    Jej krzyki zwabiły do pokoju Glorię i Ryana.
    Starsza pani rzuciła tylko okiem na scenerię wnętrza
    i wyszła. Ryan podniósł z ziemi rozhisteryzowane
    dziecko i ułożył je na łóżku, bez przerwy opędzając się
    przed razami zaciśniętych piąstek córeczki.
    - Nienawidzę cię, tato! - krzyczała Kelsey. - Nie
    znoszę ciebie i mamy, i Glorii, i Aleksy, i doktor
    Ellender, i tego głupiego nauczyciela, i...
    - Uspokój się - powiedział Ryan, zaskoczony jej
    wybuchem.
    - Jak będę chciała - odparła dziewczynka, patrząc
    na ojca spod oka. - Nie muszę cię słuchać. Nienawidzę
    ciebie i mamy...
    - Czy jest ktoś, kogo nie darzysz nienawiścią,
    Kelsey? - spytała łagodnie Aleksa.
    Jej opanowany ton wyraznie kontrastował z roz�
    gniewanymi głosami pozostałych. Dziewczyna całko-
    wicie skoncentrowała się na małej, udając, że nie
    dostrzega Ryana. Musiała tak postąpić, bo na sam
    widok jego poszarzałej, nie ogolonej twarzy jej serce
    zaczęło bić gwałtowniej.
    Kelsey przestała krzyczeć. Z lekceważeniem przy�
    glądała się teraz Aleksie. Cisza, która zaległa pokój,
    wytrąciła pannę Shaw z erotycznych marzeń. Drgnęła
    i zarumieniona spojrzała na dziewczynkę. Ciągle miała
    bolesną świadomość obecności Ryana.
    - Nie nienawidzę mojego braciszka - po namyśle
    oznajmiła Kelsey.
    - Będziesz mogła więcej dla niego zrobić, jeśli
    pozostaniesz w łóżku - stwierdziła Aleksa.
    Szybko spojrzała na Ryana i dostrzegła, że ból
    i gniew ściągają mu twarz. Milczał jednak. Wszystkie
    jej myśli były przy nim, ale zmusiła się do koncentracji
    uwagi na dziewczynce. Mała wędrowała wzrokiem od
    ojca do terapeutki, lecz Ryan nie udzielił jej żadnego
    wsparcia.
    - Nie będę leżała w łóżku - burknęła. - Wyzdro�
    wieję i ucieknę z Kyle'em. Nigdy nas nie znajdziecie
    i dopiero wtedy będzie wam smutno!
    - Marzenie o zemście może być wspaniałą motywa�
    cją - zauważyła Aleksa. - Rozumiesz, o czym mówię?
    - Nie! - mruknęła Kelsey.
    - Jeżeli naprawdę chcesz wstać z łóżka i stanąć na
    nogach, musisz ćwiczyć. Od zaraz! - powiedziała
    Aleksa. - Wybacz, ale chciałybyśmy wziąć się do
    pracy - dodała, zwracając się do pomarańczowej
    ściany ponad głową Ryana.
    Trudno jej było przyznać, że nie potrafi pracować
    w jego obecności, ale dla dobra pacjentki gotowa była
    stanąć twarzą w twarz z tą niemiłą prawdą.
    - Mam zamiar wyzdrowieć, żeby uciec - oświad�
    czyła Kelsey, uśmiechając się złośliwie. - I nie po�
    wstrzymasz mnie... Ryan!
    Otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, ale zaraz je
    zamknął i wyszedł z pokoju.
    - Ryan? - Aleksa z zamyśleniem popatrzyła na
    swoją małą pacjentkę. - Musisz być dzisiaj naprawdę
    zła na ojca - powiedziała, zaczynając masować lewą
    stopę dziewczynki.
    - Krzyczał na mnie przy śniadaniu. Chcę, żeby
    Jack był moim tatą - oznajmiła Kelsey.
    - A Jack nigdy na ciebie nie krzyczy?
    - Dzisiaj nie krzyczał! - odrzekła mała, mierząc
    Aleksę spojrzeniem, które mogłoby zabijać.
    - Rozumiem. A więc dziś jesteś Kelsey Webber.
    Mam rację?
    - Tak. Auu! To boli! - Kelsey wydała okrzyk
    mrożący krew w żyłach.
    - Zaczynają reagować twoje mięśnie - wyjaśniła
    Aleksa, dalej masując stopę, choć dziewczynka znowu
    krzyknęła.
    - Wiem, że boli, ale to dobry znak - mówiła
    z podnieceniem - bardzo dobry znak! To znaczy, że
    znika opuchlizna i zmniejsza się ucisk na kręgosłup,
    a to wpływa na mięśnie. Rozumiesz mnie?
    - Nie. Ale dzieje się coś dobrego, prawda? - Małej
    udzielił się entuzjazm Aleksy.
    - Tak. Czy to czujesz, Kelsey? - spytała, szczypiąc
    dziewczynkę w duży palec u nogi.
    - Czuję! To nie boli, ale czuję!
    - Czujesz raczej ucisk niż szczypnięcie - powie�
    działa Aleksa. - A teraz zamknij oczy i powiedz, czy
    wiesz, gdzie cię uszczypnęłam.
    Kelsey opuściła powieki, a Aleksa szczypała kolej�
    no jej stopę, kostkę, łydkę i kolano. Za każdym razem
    odpowiedz pacjentki była trafna. To samo ćwiczenie
    powtórzone z drugą nogą dało podobne rezultaty.
    - Wspaniale, Kelsey. Wraca ci czucie w nogach,
    a to oznacza, że będziesz mogła nimi poruszać. - Alek-
    sa uściskała dziewczynkę. - Musimy intensywnie pra�
    cować, ale to warte wysiłku, kochanie.
    - Wcześniej niczego nie czułam, a teraz czuję.
    - Kelsey odwzajemniła uścisk. - Niedługo zacznę
    ruszać nogami, a potem chodzić. Nie znoszę być
    sparaliżowana - dodała ze łzami w oczach.
    - Wiem - odrzekła wzruszona Aleksa.
    - Czasem jestem okropnie zła, bo nie mogę zrobić
    tego, co zawsze robiłam.
    - To rzeczywiście musi cię denerwować i martwić
    - przyznała Aleksa, wznawiając ćwiczenia mięśni.
    - Czasem też okropnie złoszczą mnie rodzice i wte�
    dy naprawdę chciałabym uciec.
    - Wolałabyś, żeby byli razem? - zapytała Aleksa,
    pracując nad drugą nóżką dziewczynki. - Słyszałam,
    że wiele dzieci z rozwiedzionych małżeństw pragnęło�
    by, żeby ich rodzice pobrali się znowu i zamieszkali
    razem.
    - Ja nie pamiętam czasów, gdy rodzice mieszkali
    razem. Rozwiedli się, kiedy byłam mała. Nie za
    bardzo się lubią - ciągnęła z zamyśleniem dziewczyn�
    ka. - Nawet nie mogę ich sobie wyobrazić w jednym
    domu. Nie chcę, żeby się znów pobierali, tylko niech
    przestaną ze sobą walczyć. Mama powinna wyjść za
    Jacka.
    - A co z tatą? - spytała Aleksa, czując zawstydza�
    jący rumieniec na policzkach.
    To prawda, że w trakcie ćwiczeń należy rozmawiać
    z pacjentem, ale w wypytywaniu Kelsey o Ryana nie
    kryło się nic dobrego i Aleksa doskonale o tym
    wiedziała. Więc dlaczego nie zmieniła tematu?
    - Chciałabyś, żeby się ożenił? - usłyszała swoje
    kolejne pytanie.
    - Z kim? - dociekała Kelsey.
    Zasłużyłam na to, skarciła się w duchu Aleksa. Jej
    policzki i szyja pokryły się purpurą.
    - Z nikim konkretnym. Zresztą wszystko jedno.
    Wezmę cię teraz do sali gimnastycznej, żebyśmy
    mogły skorzystać ze sprzętu. Mamy dużo do zrobie�
    nia.
    - Nigdy nie spotkałam żadnej dziewczyny taty.
    - Kelsey nie zamierzała porzucać wątku rozmowy.
    - Chyba nie ma żadnej narzeczonej, ale mama mówi...
    - Zobaczymy, czy sama przesiądziesz się na wózek
    - przerwała jej Aleksa.
    Nie chciała dłużej rozmawiać o Ryanie Cassidym.
    Na resztę poranka usunęła go ze swoich myśli i cał�
    kowicie oddała się pracy z Kelsey.
    Tuż po dwunastej przekazała dziewczynkę pod
    opiekę Glorii i nie skorzystała z zaproszenia na lunch.
    Wyszła szybko, kierując się do samochodu. Upewniała
    siebie samą, że ten pośpiech nie został spowodowany
    niechęcią do spotkania się z Ryanem. Nie musiała się
    przed nim ukrywać. Ale gdy nagle pojawił się tuż obok,
    wszystko w niej zakipiało, a serce znowu zaczęło
    uderzać tak gwałtownie, jak gdyby przed chwilą
    uciekała i właśnie została schwytana.
    Słońce rzucało ciepły blask na żółto-czerwone je�
    sienne liście i dżinsowy strój mężczyzny. Aleksa obron�
    nym gestem podniosła kołnierz grubego, niebieskiego
    swetra, chroniąc się bardziej przed Ryanem niż przed
    chłodnym powiewem wiatru.
    - Dziś rano Kelsey zrobiła postępy - powiedziała
    szybko, zanim zdążył otworzyć usta. - Pod koniec
    tygodnia złożę ci dokładny raport, ale już teraz
    sytuacja rysuje się obiecująco.
    Wiatr rozwiewał jej włosy i przesłaniał nimi twarz. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl