-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Daj mi lalkę! - zażądała dziewczynka.
- %7łebyś znowu nią we mnie rzuciła? Nie ma mowy!
- Mogę rzucić czymś innym - ostrzegła mała,
sięgając po ogromne pudło wypełnione lalkami i ich
garderobÄ….
Niezgrabnie wychyliła się z łóżka, straciła równowa
gę i upadła na podłogę. Przestraszyła się, więc zaczęła
głośno płakać. Dywan był jednak zbyt gruby, a łóżko
nie tak wysokie, by mogła się potłuc. Płacz Kelsey brał
się więc raczej z przerażenia i zranionej dumy niż z bólu.
- Nienawidzę cię! - wrzasnęła do Aleksy. - Wy
noś się z mojego domu! Wynoś się! - powtarzała
w kółko.
Jej krzyki zwabiły do pokoju Glorię i Ryana.
Starsza pani rzuciła tylko okiem na scenerię wnętrza
i wyszła. Ryan podniósł z ziemi rozhisteryzowane
dziecko i ułożył je na łóżku, bez przerwy opędzając się
przed razami zaciśniętych piąstek córeczki.
- Nienawidzę cię, tato! - krzyczała Kelsey. - Nie
znoszÄ™ ciebie i mamy, i Glorii, i Aleksy, i doktor
Ellender, i tego głupiego nauczyciela, i...
- Uspokój się - powiedział Ryan, zaskoczony jej
wybuchem.
- Jak będę chciała - odparła dziewczynka, patrząc
na ojca spod oka. - Nie muszę cię słuchać. Nienawidzę
ciebie i mamy...
- Czy jest ktoś, kogo nie darzysz nienawiścią,
Kelsey? - spytała łagodnie Aleksa.
Jej opanowany ton wyraznie kontrastował z roz
gniewanymi głosami pozostałych. Dziewczyna całko-
wicie skoncentrowała się na małej, udając, że nie
dostrzega Ryana. Musiała tak postąpić, bo na sam
widok jego poszarzałej, nie ogolonej twarzy jej serce
zaczęło bić gwałtowniej.
Kelsey przestała krzyczeć. Z lekceważeniem przy
glądała się teraz Aleksie. Cisza, która zaległa pokój,
wytrąciła pannę Shaw z erotycznych marzeń. Drgnęła
i zarumieniona spojrzała na dziewczynkę. Ciągle miała
bolesną świadomość obecności Ryana.
- Nie nienawidzę mojego braciszka - po namyśle
oznajmiła Kelsey.
- Będziesz mogła więcej dla niego zrobić, jeśli
pozostaniesz w łóżku - stwierdziła Aleksa.
Szybko spojrzała na Ryana i dostrzegła, że ból
i gniew ściągają mu twarz. Milczał jednak. Wszystkie
jej myśli były przy nim, ale zmusiła się do koncentracji
uwagi na dziewczynce. Mała wędrowała wzrokiem od
ojca do terapeutki, lecz Ryan nie udzielił jej żadnego
wsparcia.
- Nie będę leżała w łóżku - burknęła. - Wyzdro
wiejÄ™ i ucieknÄ™ z Kyle'em. Nigdy nas nie znajdziecie
i dopiero wtedy będzie wam smutno!
- Marzenie o zemście może być wspaniałą motywa
cją - zauważyła Aleksa. - Rozumiesz, o czym mówię?
- Nie! - mruknęła Kelsey.
- Jeżeli naprawdę chcesz wstać z łóżka i stanąć na
nogach, musisz ćwiczyć. Od zaraz! - powiedziała
Aleksa. - Wybacz, ale chciałybyśmy wziąć się do
pracy - dodała, zwracając się do pomarańczowej
ściany ponad głową Ryana.
Trudno jej było przyznać, że nie potrafi pracować
w jego obecności, ale dla dobra pacjentki gotowa była
stanąć twarzą w twarz z tą niemiłą prawdą.
- Mam zamiar wyzdrowieć, żeby uciec - oświad
czyła Kelsey, uśmiechając się złośliwie. - I nie po
wstrzymasz mnie... Ryan!
Otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, ale zaraz je
zamknął i wyszedł z pokoju.
- Ryan? - Aleksa z zamyśleniem popatrzyła na
swoją małą pacjentkę. - Musisz być dzisiaj naprawdę
zła na ojca - powiedziała, zaczynając masować lewą
stopÄ™ dziewczynki.
- Krzyczał na mnie przy śniadaniu. Chcę, żeby
Jack był moim tatą - oznajmiła Kelsey.
- A Jack nigdy na ciebie nie krzyczy?
- Dzisiaj nie krzyczał! - odrzekła mała, mierząc
Aleksę spojrzeniem, które mogłoby zabijać.
- Rozumiem. A więc dziś jesteś Kelsey Webber.
Mam racjÄ™?
- Tak. Auu! To boli! - Kelsey wydała okrzyk
mrożący krew w żyłach.
- Zaczynają reagować twoje mięśnie - wyjaśniła
Aleksa, dalej masując stopę, choć dziewczynka znowu
krzyknęła.
- Wiem, że boli, ale to dobry znak - mówiła
z podnieceniem - bardzo dobry znak! To znaczy, że
znika opuchlizna i zmniejsza się ucisk na kręgosłup,
a to wpływa na mięśnie. Rozumiesz mnie?
- Nie. Ale dzieje się coś dobrego, prawda? - Małej
udzielił się entuzjazm Aleksy.
- Tak. Czy to czujesz, Kelsey? - spytała, szczypiąc
dziewczynkę w duży palec u nogi.
- CzujÄ™! To nie boli, ale czujÄ™!
- Czujesz raczej ucisk niż szczypnięcie - powie
działa Aleksa. - A teraz zamknij oczy i powiedz, czy
wiesz, gdzie cię uszczypnęłam.
Kelsey opuściła powieki, a Aleksa szczypała kolej
no jej stopę, kostkę, łydkę i kolano. Za każdym razem
odpowiedz pacjentki była trafna. To samo ćwiczenie
powtórzone z drugą nogą dało podobne rezultaty.
- Wspaniale, Kelsey. Wraca ci czucie w nogach,
a to oznacza, że będziesz mogła nimi poruszać. - Alek-
sa uściskała dziewczynkę. - Musimy intensywnie pra
cować, ale to warte wysiłku, kochanie.
- Wcześniej niczego nie czułam, a teraz czuję.
- Kelsey odwzajemniła uścisk. - Niedługo zacznę
ruszać nogami, a potem chodzić. Nie znoszę być
sparaliżowana - dodała ze łzami w oczach.
- Wiem - odrzekła wzruszona Aleksa.
- Czasem jestem okropnie zła, bo nie mogę zrobić
tego, co zawsze robiłam.
- To rzeczywiście musi cię denerwować i martwić
- przyznała Aleksa, wznawiając ćwiczenia mięśni.
- Czasem też okropnie złoszczą mnie rodzice i wte
dy naprawdę chciałabym uciec.
- Wolałabyś, żeby byli razem? - zapytała Aleksa,
pracując nad drugą nóżką dziewczynki. - Słyszałam,
że wiele dzieci z rozwiedzionych małżeństw pragnęło
by, żeby ich rodzice pobrali się znowu i zamieszkali
razem.
- Ja nie pamiętam czasów, gdy rodzice mieszkali
razem. Rozwiedli się, kiedy byłam mała. Nie za
bardzo się lubią - ciągnęła z zamyśleniem dziewczyn
ka. - Nawet nie mogę ich sobie wyobrazić w jednym
domu. Nie chcę, żeby się znów pobierali, tylko niech
przestaną ze sobą walczyć. Mama powinna wyjść za
Jacka.
- A co z tatą? - spytała Aleksa, czując zawstydza
jÄ…cy rumieniec na policzkach.
To prawda, że w trakcie ćwiczeń należy rozmawiać
z pacjentem, ale w wypytywaniu Kelsey o Ryana nie
kryło się nic dobrego i Aleksa doskonale o tym
wiedziała. Więc dlaczego nie zmieniła tematu?
- Chciałabyś, żeby się ożenił? - usłyszała swoje
kolejne pytanie.
- Z kim? - dociekała Kelsey.
Zasłużyłam na to, skarciła się w duchu Aleksa. Jej
policzki i szyja pokryły się purpurą.
- Z nikim konkretnym. ZresztÄ… wszystko jedno.
Wezmę cię teraz do sali gimnastycznej, żebyśmy
mogły skorzystać ze sprzętu. Mamy dużo do zrobie
nia.
- Nigdy nie spotkałam żadnej dziewczyny taty.
- Kelsey nie zamierzała porzucać wątku rozmowy.
- Chyba nie ma żadnej narzeczonej, ale mama mówi...
- Zobaczymy, czy sama przesiądziesz się na wózek
- przerwała jej Aleksa.
Nie chciała dłużej rozmawiać o Ryanie Cassidym.
Na resztę poranka usunęła go ze swoich myśli i cał
kowicie oddała się pracy z Kelsey.
Tuż po dwunastej przekazała dziewczynkę pod
opiekę Glorii i nie skorzystała z zaproszenia na lunch.
Wyszła szybko, kierując się do samochodu. Upewniała
siebie samą, że ten pośpiech nie został spowodowany
niechęcią do spotkania się z Ryanem. Nie musiała się
przed nim ukrywać. Ale gdy nagle pojawił się tuż obok,
wszystko w niej zakipiało, a serce znowu zaczęło
uderzać tak gwałtownie, jak gdyby przed chwilą
uciekała i właśnie została schwytana.
Słońce rzucało ciepły blask na żółto-czerwone je
sienne liście i dżinsowy strój mężczyzny. Aleksa obron
nym gestem podniosła kołnierz grubego, niebieskiego
swetra, chroniąc się bardziej przed Ryanem niż przed
chłodnym powiewem wiatru.
- Dziś rano Kelsey zrobiła postępy - powiedziała
szybko, zanim zdążył otworzyć usta. - Pod koniec
tygodnia złożę ci dokładny raport, ale już teraz
sytuacja rysuje siÄ™ obiecujÄ…co.
Wiatr rozwiewał jej włosy i przesłaniał nimi twarz. [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- matkadziecka.xlx.pl