-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie - przyznałem. - To oni porwali Agatę i musimy pomóc tej biednej dziewczynie.
- Jak myślisz, dlaczego zależy im na złapaniu nas?
- Chcą przystąpić do dzieła, a my, znając ich tajemnice, możemy im przeszkodzić. Z
ich strony to środek zapobiegawczy.
Znalazłem Olbrzyma na korytarzu.
- Czas na nas - powiedziałem do dziennikarza.
- O co chodzi? Co będziemy robić? - pytał zdziwiony.
- Pózniej, pózniej - popędzałem.
Szybko wyszliśmy na parking przed szpitalem. Zamówiłem taksówkę i podjechaliśmy
pod Komendę Wojewódzką Policji. Tam wsiedliśmy do Rosynanta.
- Gnaj, chłopcze, na Westerplatte - rozkazałem.
Olbrzym już o nic nie pytał. Z ulicy Okopowej skręciliśmy w lewo na Podwale,
przejechaliśmy przez mosty na Starej i Nowej Motławie, na Martwej Wiśle, by dostać się na
ulicę majora Sucharskiego. Nie pozwoliłem Olbrzymowi rozpędzić się za daleko i kazałem
mu skręcić do portu, pod budynek kapitanatu.
- Zgaś światła, przyczerń nasze auto - rozkazałem dziennikarzowi.
Sięgnąłem do skrytki i wyjąłem lornetkę z noktowizorem. Dokładnie widziałem
kadłub Diabolo . Cały obraz był zielony, a światła latarni tak jaśniały, że aż kłuły w oczy.
Musiałem wyregulować swoje urządzenie. Zapadłem się w fotel i prowadziłem obserwację.
Olbrzym ostentacyjnie ziewał.
- Myślałem, że sprawę Diabolo można uznać za zamkniętą - rzucił.
- Wiesz, skąd byli ludzie, którzy włamali się do mieszkania poszukiwanej przez nas
kobiety?
- Z Diabolo . I co?
- Jeżeli ludzi z Diabolo zainteresowała pani Agata, która w nie znany nam sposób
związała się z Pawłem i Michałem, to tu wkrótce ujrzymy naszych znajomych. Swoją drogą,
ciekawe, co oni Å‚adujÄ… na statek? Obserwuj ich.
Wysiadłem i trzymając się cienia podszedłem do starszego mężczyzny w mundurze
celnika.
- Dobry wieczór, panie Stefanie - odezwałem się cicho.
Stałem koło podstawy ogromnego dzwigu jeżdżącego na szynach. Pięćdziesiąt metrów
ode mnie stały dwie ciężarówki, z których dzwig Diabolo ładował skrzynie do ładowni
statku. Zawołany przeze mnie celnik zaskoczony aż podskoczył na dzwięk mojego głosu.
- Poznaje mnie pan? - zagadnÄ…Å‚em go.
- No jakże, panie Tomaszu! - odpowiedział przyglądając mi się kilka sekund.
- Panie Stefanie, proszÄ™ ciszej.
- Chodzmy, panie Tomaszu...
- A załadunek?
- Im i tak nic nie zrobimy, w papierach majÄ… wszystko w porzÄ…dku.
Celnik poprowadził mnie w kąt, między wielkie pudła kontenerów.
- Ile to lat? - zagadnął. - Chyba dwadzieścia, jak pan robił wykład dla grupy młodych
celników. Ale proszę powiedzieć, co pana sprowadza tu i to w takiej konspiracji? Nie
pomyślałbym, że pan wciąż na tropie handlarzy i złodziei dzieł sztuki.
- Jeszcze nie wyszkoliłem dostatecznie młodych kadr. Interesuje mnie Diabolo .
Celnik cicho roześmiał się.
- Panie Tomaszu, wszyscy się nimi interesują: Straż Graniczna, Policja, Urząd
Ochrony Państwa, a ktoś z Centralnego Biura Zledczego nasłał nawet kontrolę weterynaryjną.
Nie wspomnę dwóch takich tajemniczych magików...
Szybko opisałem Pawła i Michała pytając, czy to nie oni.
- Nie, ci byli ubrani jak z żurnala. Wyglądali jak biznesmeni i zachowywali się jak
James Bond - odpowiedział.
- Co teraz Å‚adujÄ… na Diabolo ?
- Przesyłkę z Włoch: jakieś najlepsze i najnowsze modele palników oraz górnicze
Å‚adunki wybuchowe. MajÄ… pozwolenia...
Już wiedziałem, co planuje załoga Sebediana. Podziękowałem celnikowi za pomoc i
wróciłem do Rosynanta.
- Panie Tomaszu! - podekscytowany Olbrzym podał mi lornetkę. - Wołamy
Skowronka?
Przyjrzałem się uważnie miejscu, które wskazywał mi dziennikarz.
- Jeszcze nie - odpowiedziałem.
ROZDZIAA CZTERNASTY
PLANY SEBEDIANA " WYPRAWA DO TROPICO " DYSKOTEKA
NA ZRODKU ZATOKI PUCKIEJ " SZUKAMY AGATY " KAWALERIA
WYRUSZA DO PETERA
Nikomu nie polecam kÄ…pieli w basenie portowym. Mimo surowych norm
ekologicznych dotyczących statków woda jest zabrudzona niewielkimi plamami oleju,
lakierów i innych równie urokliwych środków chemicznych. Mimo to zaryzykowaliśmy [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- matkadziecka.xlx.pl