• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    gan-gloeng? Ostra zupa z jarzynami i z rybą.
    62
    — Dziękuję. Zapotrzebowanie na ostre potrawy mam juŜ
    pokryte... Mogłaś wziąć ten pamiętnik do walizki. Jestem prze-
    cieŜ ciekaw, co on tam powypisywał.
    — W takim razie weź moŜe owoc rambutanu.
    — Tylko nie to! Zasmradza kaŜdy targ.
    — To skorupka. MiąŜsz jest bezwonny.
    — Mimo to nie.
    — Więc moŜe kluski na miękko z mleczkiem kokosowym i
    lodami?
    — Daruję sobie deser — powiedział, przy czym odbiło mu
    się dyskretnie. — Wolałbym pójść teraz na spacer. Ale wobec
    tak niepewnych stosunków...
    — Stosunki rzeczywiście nie są zbyt pewne — powiedzia-
    ła.
    — Twoje uwagi prowadzą do wojny psychologicznej. No
    cóŜ, nie moŜna bezkarnie Ŝenić się z duŜo młodszą kobietą.
    Przyznaję się do winy i powierzam sądowi ustalenie wymiaru
    kary. Jesteś zadowolona?
    Überlender cisnął zgniecioną serwetkę na stół.
    — Pozwól powiedzieć, Ŝe trudno z tobą wytrzymać... Ra-
    chunek! — zawołał głośno.
    Przy sąsiednich stolikach umilkły rozmowy.
    — MoŜe mam swoje powody.
    — To przecieŜ... — Überlender rzucił na stół garść bankno-
    tów. — Idę! Znajdziesz tu taksówkę, która zawiezie cię do ho-
    telu. — Klucząc między stolikami ruszył szybko do wyjścia.
    Brigitta Überlender śledziła go wzrokiem. Uśmiechała się z
    zadowoleniem.
    Robi się nerwowy. Z fasady zaczyna odpadać tynk. Zapę-
    dzę go w ślepy zaułek. Zaskoczyć go nie moŜna; zabezpieczył
    się zbyt dobrze. Nie mam przeciw niemu Ŝadnych dowodów.
    Ale wzmianka o pamiętniku wyprowadziła go z równowagi. Taki
    balon próbny. Chciałabym mieć ten pamiętnik. JeŜeli w ogóle
    istnieje, mógłby zawierać rzeczy, które by go obciąŜały. Inaczej
    63
    pytałby o szczegóły. Muszę czekać i stosować dalej metodę
    drobnych ukłuć. Kiedyś wreszcie da się sprowokować i wy-
    wrzeszczy mi prawdę prosto w twarz.
    Cieszę się, Ŝe nie zrobił tego właśnie teraz. Kiedy przyjdzie
    czas, będę potrzebowała świadków, którzy znają niemiecki.
    Taka eksplozja w cztery oczy nie przyniesie Ŝadnej korzyści, a
    w dodatku mogłaby być bardzo niebezpieczna. Prawda ozna-
    cza dla niego koniec. Kiedy ją poznam, znajdę się w niebezpie-
    czeństwie. I dlatego nie wystarczy, Ŝe poznam ją tylko ja.
    MoŜliwe, Ŝe jest juŜ przygotowany. On niczego nie pozo-
    stawia przypadkowi. Kwestia tylko w tym, kiedy i gdzie chce
    zaatakować. Tutaj porusza się po obcym gruncie. MoŜe więc
    nie odwaŜy się na jakieś decydujące kroki. Z drugiej strony,
    właśnie tu ma szansę, Ŝe władze nie wykaŜą specjalnego zain-
    teresowania martwą turystką
    Dlatego ten Katenkamp jest taki waŜny. Moim zdaniem, za
    szybko dał mu się w to wciągnąć. Albo teŜ Katenkamp nie zna-
    lazł się tu przypadkowo. Muszę spróbować porozmawiać z
    nim. W kaŜdym razie jego Ŝona nie wie o niczym. Jest napraw-
    dę chora. Zasypałam ją moimi intymnymi zwierzeniami. Miałam
    nadzieję, Ŝe czegoś się od niej dowiem. Nic nie wie. Wierzy, Ŝe
    to normalny urlop. I rzeczywiście jest nauczycielką. Funkcjona-
    riuszka policji kryminalnej nie znałaby tak dobrze rozmaitych
    typów szkół. Ta para nie operuje razem. Ale ona jest jednak
    kobietą i zdaje się, Ŝe wzbudziłam w niej nieufność. Będzie
    teraz próbowała wydobyć z męŜa, po co tu przyjechał.
    MoŜe biorę się do tego w zbyt skomplikowany sposób. Z ni-
    mi mogłabym mówić otwarcie. Na pewno stanęliby po mojej
    stronie. Ale trochę mi jednak przeszkadzają. Zamierzałam zała-
    twić to sama. W moich planach nie uwzględniłam Katenkam-
    pa.
    Problemem jest Hanns. Potrzebowałam sporo czasu, Ŝeby
    64
    dobrać się do niego. Nie przypuszczałam, Ŝe tak trudno będzie
    grać głupią gąskę. Trzeba mieć mocne nerwy, Ŝeby znieść jego
    gadaninę i we wszystkim dać prowadzić się za rączkę. Chce
    być panem i opiekunem, nadającym ton we wszystkich sytu-
    acjach. Na pewno są kobiety, które mogłyby Ŝyć u jego boku.
    Ja nie. Ja nie chcę. Chcę go zniszczyć, tak albo inaczej. Ma
    na sumieniu Giselę. Musi za to zapłacić. JeŜeli nie uda mi się
    wsadzić go do więzienia, rozprawię się z nim w inny sposób.
    JuŜ i tak sprowadziłam do zera resztkę jego męskości.
    Ale gra składa się z wielu rund. Mogę tylko mieć nadzieję, Ŝe
    dorównam mu i na dłuŜszą metę. Finałem moŜe być śmierć.
    Zabił przecieŜ Giselę. Ale Gisela niczego nie podejrzewała. Ja
    wiem, czym to grozi, i mogłam podjąć środki ostroŜności. Nie-
    zaleŜnie od tego, co nastąpi, on nie dostanie moich pieniędzy.
    W kaŜdym razie nie dostanie ich przed upływem trzech lat.
    JeŜeli umrę wcześniej naturalną albo nienaturalną śmiercią, nie
    odziedziczy niczego. Ustaliliśmy tak w intercyzie. Z trudem to
    przełknął. Teoretycznie mam na przechytrzenie go trzy lata.
    Praktycznie nie wytrzymałabym z nim trzech lat. A gdy wykryję
    prawdę, on nie będzie czekał. Machnie ręką na moje pieniądze.
    Będzie musiał.
    Jurgen teŜ nie wytrzyma trzech lat. Ścigam się ze śmiercią.
    Według tego wszystkiego, co przeczytałam na ten temat, Ŝa-
    den narkoman nie przeŜyje tu tak długo. A ja potrzebuję Jurge-
    na, inaczej nie wyrównam rachunku.
    JeŜeli ten Katenkamp go znajdzie, nic juŜ chyba nie moŜe
    się stać. Ja nie umiałam. Taksówkarze bez końca woŜą czło-
    wieka tam i z powrotem, i wygląda na to, Ŝe o niczym nie
    mają pojęcia. Nie brałam udziału w ani jednej wycieczce. Szu-
    kałam go przez cały czas.
    A potem on prosi tego policjanta, Ŝeby odnalazł Jurgena.
    65
    Właściwie postępuje dokładnie po mojej myśli. Ale nie ufam
    mu. Nie ufam im obu. JeŜeli Katenkamp rzeczywiście przyje- [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl