• [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    wszystko to tylko głębiej dowodzi jej strasznego przerażenia i lęku, który w sobie rozwija.
    Pojawiają się sąsiedzi i starają się ją uspokoić. Przez chwilę to działa. Sąsiedzi wracają do
    swych domów. Przyjaciel męża idzie ich odwiedzić. Są teraz poruszeni i powiedzą mężowi
    wszystkie złe rzeczy, które o nim od niej usłyszeli. Och, kochany, co też ona wygadywała!
    On może teraz użyć ich przeciwko niej. Ona dzwoni po policję. Mówi:  Boję się". Ktoś
    usiłuje się dostać do domu. Przyjeżdżają, próbują z nią rozmawiać, widzą, że nie ma nikogo
    usiłującego dostać się do domu. Muszą odjechać. Ona wie, że jej mąż był ważną figurą w
    mieście. Przypomina sobie, że znal kogoś w policji. Policja jest jedynie narzędziem w tym
    spisku. Ich zachowanie dowodzi tego. Spogląda przez okno i po drugiej stronie ulicy widzi
    kogoś wchodzącego do domu sąsiadów. O czym mogą rozmawiać? W ogródku dostrzega coś
    w krzakach. Na pewno ją podglądają przez teleskop! Pózniej się okazuje, że były to bawiące
    się dzieci. Ciągłe i nieprzerwane nakręcanie spirali lęku, aż cała ludność w okolicy zostaje w
    to zaangażowana. Prawnik, do którego się zwróciła, był przecież, jak sobie przypomniała,
    prawnikiem przyjaciela jej męża. Lekarz, który usiłował skierować ją do szpitala, oczywiście,
    musi być po stronie jej męża.
    Jedynym wyjściem jest zachowanie pewnej równowagi, uświadomienie sobie, że to
    niemożliwe, by całe miasteczko było przeciw niej, żeby wszyscy zwracali uwagę na tego
    szaleńca, jej męża, żeby wszystkim chciało się robić te rzeczy, że to wszystko nie jest
    totalnym spiskiem. Wszyscy sąsiedzi, wszyscy przeciwko niej. To niemożliwe. To po prostu
    niemożliwe. Jak wyjaśnić to komuś, kto zatracił proporcje?
    Tak samo jest z tymi ludzmi. Brakuje im poczucia proporcji. I dlatego uwierzą w
    możliwość radzieckiej dziesiątej zasady prowadzenia wojny. Jedyny sposób, który mogę
    przedstawić, to przerwać tę grę przez zwrócenie uwagi na następującą rzecz. Oni mają rację.
    Podobnie jak nasz przyjaciel z butelkami i nalepkami, Sowieci są bardzo pomysłowi i
    mądrzy. Mogą nam nawet powiedzieć, co z nami wyprawiają. Widzicie, ci ludzie, owi
    badacze, tak naprawdę służą Sowietom, którzy stosują swoją metodę paraliżowania nas.
    Oczekują od nas, byśmy utracili zaufanie do Sądu Najwyższego, utracili zaufanie do
    departamentu rolnictwa, utracili zaufanie do uczonych i do wszystkich ludzi, którzy w jakiś
    sposób nam pomagają, i tak dalej, i tak dalej. Chcą, byśmy utracili zaufanie na różnych po-
    ziomach. Wtargnęli do tego ruchu na rzecz wolności, której wszyscy tak bardzo pragnęliśmy,
    ze swoimi flagami, Konstytucją i przejęli go; wciąż do niego się wdzierają i w końcu go spa-
    raliżują. Dowód. Wedle ich własnych słów, złożonych pod przysięgą przed sądami Stanów
    Zjednoczonych, S.P.X.RA. jest głównym autorytetem w Ameryce w kwestii dziesiątej za-
    sady. Skąd mogą to wiedzieć? Istnieje tylko jedno zródło. Związek Radziecki.
    Ta paranoja, to zjawisko - nie powinienem nazywać tego paranoją - nie jestem
    lekarzem - nie wiem - a zatem to zjawisko jest straszne i wyrządziło ludzkości, a także
    jednostkom, wielkie krzywdy.
    Jeszcze inny przykład tego samego zjawiska stanowią słynne Protokoły mędrców
    Syjonu, które są fałszywym dokumentem. Twierdzi się, że na spotkaniu żydowskich starców i
    przywódców syjonistycznych doszło do wypracowania planu opanowania świata.
    Międzynarodowi bankierzy, międzynarodowe, sami wiecie co..., wielka, wspaniała
    maszyneria! Po prostu zatrata proporcji. Ale nie zostało rozdęte do takich rozmiarów, żeby
    ludzie nie mogli w to uwierzyć. W efekcie pojawił się jeden z najsilniejszych impulsów do
    rozwoju antysemityzmu.
    Nawołuję do bezwzględnej uczciwości. Uważam, że taka bezwzględna uczciwość jest
    konieczna w dziedzinie polityki. Sądzę, że dzięki niej bylibyśmy dziś bardziej wolnymi
    ludzmi.
    Chciałbym tutaj zauważyć, że ludzie nie są uczciwi. Uczeni też wcale nie są uczciwi.
    Po prostu nie są. Nikt nie jest uczciwy. Naukowcy nie są uczciwi. A ludzie zwykle wierzą, że
    są. To powoduje, że jest jeszcze gorzej. Za uczciwość nie uważam tutaj tego, że mówisz
    jedynie to, co jest prawdą. Ale że naświetlasz całą sytuację. Przedstawiasz wszystkie
    informacje konieczne do tego, by ktoś inny, kto jest inteligentny, mógł sam sobie wyrobić
    zdanie.
    Podam przykład związany z próbami jądrowymi. Ja sam nie mam pewności, czy
    jestem za czy przeciw próbom jądrowym. Po obu stronach leżą pewne racje. Uwalniane są
    materiały radioaktywne, próby są niebezpieczne, wojna jest bardzo złą rzeczą. Nie wiem
    jednak, czy prawdopodobieństwo wywołania wojny jest większe czy mniejsze z powodu prób
    jądrowych. Czy wojnie zapobiegną przygotowania, czy też brak przygotowań. Nie wiem
    tego. Dlatego nie próbuję opowiedzieć się po żadnej ze stron. Dlatego mogę być absolutnie
    uczciwy w tej kwestii.
    Wielkim problemem jest, oczywiście, pytanie o zagrożenie radioaktywnością.
    Uważam, że największe zagrożenie i najtrudniejszy problem związany z próbami jądrowymi
    dotyczy ich efektów w przyszłości. Zmierć i radioaktywność powstała w wyniku wojny
    byłyby i tak dużo straszniejsze niż to, co powodują próby jądrowe, a skutki testów dla
    przyszłości są o wiele ważniejsze od nieznacznej ilości uwalnianego teraz promieniowania.
    Jakie ilości? Promieniotwórczość jest szkodliwa. Nikt nie odkrył pożytecznych skutków
    promieniotwórczości. Dlatego jeśli zwiększamy ogólny poziom radioaktywności w
    atmosferze, produkujemy coś, co nie jest dobre. A zatem próby jądrowe, w tym sensie, mają
    złe skutki. Jeśli jest się uczonym, to ma się prawo i powinność wskazać na ten fakt.
    Z drugiej strony problem dotyczy kwestii ilościowych. Pytamy, jaka dawka
    promieniotwórczości jest szkodliwa. Można się bawić i wykazywać, że zabijemy nią 10
    milionów ludzi w ciągu następnych 2 tysięcy lat. Równie dobrze można przyjąć, że jeśli
    wskoczę pod samochód i zginę w wypadku, to przy założeniu, iż miałbym dzieci w
    przyszłości, a one swoje dzieci i tak dalej, w ciągu następnych 10 tysięcy lat zabijam 10
    tysięcy ludzi, co może wynikać z jakiegoś sposobu obliczania. Pytanie polega na tym, jak
    wielki jest efekt. W ostatnim przypadku... (żałuję, bo powinienem, oczywiście, sprawdzić te
    dane, ale sformułuję to inaczej). Następnym razem, słuchając wykładu, zadajcie pytania, na
    które zwróciłem wam uwagę, ponieważ ja zadałem pewne pytania ostatnim razem, kiedy
    słuchałem wykładu, i pamiętam odpowiedzi, ale nie sprawdziłem ich teraz i dlatego nie
    dysponuję żadnymi danymi, lecz przynajmniej postawiłem pytania. Jak się ma więc wzrost
    omawianej radioaktywności do ogólnych fluktuacji poziomu radioaktywności pomiędzy
    jednym a drugim miejscem na Ziemi?
    Natężenie promieniowania tła w budynku drewnianym i budynku murowanym
    wygląda zupełnie inaczej. Drewno jest mniej radioaktywne niż cegły. Okazało się, że w
    owym czasie, kiedy zadawałem to pytanie, różnica była mniejsza niż różnica pomiędzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl