-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
oszukiwany.
Niewiele ocalało z rozbitego o szkiery statku, ale na plaży Goffredo znajduje
Confessiones św. Augustyna. Ze wzruszeniem sięga do księgi, która jednak jest pusta.
Woda wypłukała atrament, zostały tylko białe strony pergaminu. Wzruszająca jest scena,
kiedy załamany młody mnich płacze, gdyż wie, że zamiast ocalić, zniszczył wielkie dzieło
biskupa z Hippony. Popełnione zło, które przez całą podróż wydawało mu się mniejszym
złem, stało się złem ultymatywnym, ostatecznym, demonicznym.
Zostawmy jednak zapłakanego Goffreda na plaży i odsłońmy genialny zamysł
Filipa Włócznika. Otóż młody mnich na skutek morskiej burzy nie trafił na Ionę, lecz na
Eigg, inną wyspę, również zamieszkaną przez iroszkockich mnichów. Ta wspólnota, choć
oczywiście świadoma istnienia wielkiego opata Kolumby, nie składa się jednak z
intelektualistów. To dobrzy ludzie i ciekawe osobowości. Ale też prości mnisi, często
nieznający łaciny, niemający ksiąg, acz pobożni i oddani sprawie.
Większość z nich, w tym opat (który w powieści nosi imię Donnan), brała udział w
misjach nawracania Piktów, a teraz dożywa swych dni na Eigg. Wiemy z historii, że nie
doczekają spokojnej starości. W roku 617 okrutna piktyjska królowa dokona rzezi, w
której zginą wszyscy. Na razie jednak ci poczciwi, lecz ograniczeni zakonnicy próbują
wymyślić, co powiedzieć młodemu Goffredowi. Nie ma biblioteki, nie ma ksiąg, nie ma
łodzi, która zawiezie go na Ionę. Zamiast spełnienia snów, młodego mnicha czeka
rozczarowanie.
Na razie jednak wierzy naiwnie, że trafił na Ionę, nazywa opata Donnana wielkim
Kolumbą, wypytuje poznawanych mnichów o Wergiliusza, Horacego i Klemensa
Aleksandryjskiego. Traktuje nowych współbraci jak wielkie autorytety, ich milczenie
bierze za mądrość, zdawkowe odpowiedzi za przejaw powściągliwości godnej uczonego, a
może nawet wyraz lekkiej i uzasadnionej pogardy wobec niego, niedokształconego
uczniaka. Rumieni się więc podczas spotkań, wyznaje swoją ignorancję, prosząc
jednocześnie o naukę i modlitwę. Wszyscy czekają na przełom.
Cały trzeci rozdział wypełniony jest oczekiwaniem. Nikt nie potrafi lepiej opisać
oczekiwania niż Filip Włócznik! W jego tekście jest wszystko: nadzieja, gonitwa myśli,
zniecierpliwienie, zmiany nastroju, ciągłe wybieganie pragnieniem w stronę nieznanej
przyszłości, niepewność. Zdania są pisane w rytm bijącego szybko serca, akapity zwarte.
Ten pusty czas narrator próbuje wypełnić różnymi dygresjami, chcąc oszukać
nielitościwego Chronosa i przyśpieszyć bieg chwil. Jego opowieść żegluje więc pomiędzy
białymi mnichami, zatacza coraz szersze kręgi.
Z maestrią opisuje kolejne postaci, przyszłych bohaterów wielkiego dramatu,
którego wielkość już czytelnik przeczuwa. Poznajemy ich imiona Snedgus, Kilena,
Anchora, Morgan, Ninian, Cormac, Fergus, Pirmin Iberyjczyk, Corgu oraz krótkie
charakterystyki, które są jak przynęta, połykamy je wraz z haczykiem i już po chwili
chcielibyśmy dowiedzieć się o każdym z nich więcej, ale wtedy narrator przypomina, że
główny nurt opowieści płynie gdzie indziej. Wracamy więc skruszeni z tej pobocznej
wyprawy, po czym dajemy się ponownie złapać na lep kolejnej dygresji.
A jednocześnie nic się w tym rozdziale nie dzieje! Czas się zatrzymał, mnisi są
nieruchomi, stłoczeni jak na obrazach Bruegla. Jednak ta nieruchoma scena pokazana jest
z taką wewnętrzną dynamiką, że nie sposób się od niej oderwać. Oto pióro mistrza!
O nocy myśli
Nie muszę chyba pisać, co czułem, kiedy odłożyłem trzeci rozdział najnowszej
powieści Filipa Włócznika. Jakież braterstwo myśli! Jakież wspólne, przedzielone lądami i
morzami zatroskanie o losy cywilizacji Zachodu!
Jednocześnie nie mogłem dać się zwieść pozornym podobieństwom, wszak
scenografia to sprawa drugorzędna. Wspomniałem już, że Finnegany przypominały mi
Ionę, zapewne też podobnie wyglądała wyspa Eigg, świadek okrutnej masakry sprzed [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- matkadziecka.xlx.pl