• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    innego mężczyzny. A już na pewno nie zamierzała walczyć o jego względy.
    - I mam nadzieję, że się unieszczęśliwią - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
    Jednak na jego widok zmieniła zdanie. Dlaczego mam mu zwracać wolność?
    Dlaczego mam mu ułatwiać życie? Nie mogła tak po prostu zrezygnować. Musiała
    walczyć choćby dla swojego dziecka. Poza tym uważała, że chociaż Cesare zasłu-
    giwał na kogoś lepszego od tej okropnej blondynki, nawet jeśli czasem doprowa-
    dzał ją do szału.
    Tymczasem Cesare już po dwóch sekundach zrozumiał, że coś się stało. Do-
    strzegł rozgoryczenie i wściekłość w fiołkowych oczach Sam. Właściwie wyglądała
    tak, jakby chciała udusić go gołymi rękami.
    - W końcu raczyłeś się pokazać. Chyba powinnam być ci za to wdzięczna?
    Cesare przyjrzał się jej rozpalonej twarzy, po czym się uśmiechnął.
    - Co ja takiego zrobiłem? - zapytał.
    - Nic. Absolutnie nic - mruknęła Sam.
    Po prostu uwielbiała zabawiać jego kochanki.
    Gdy przechylił głowę i spojrzał na nią, zaschło jej w gardle. Tak dziwnie się
    jej przyglądał, że zapomniała, co chciała mu powiedzieć. Dlatego tylko spioruno-
    wała go wzrokiem.
    Cesare strzepnął niewidzialny paproch ze spodni, po czym podszedł do biur-
    ka. Wyjął z szuflady jakąś książkę i przejechał palcem po jej brzegu. Potem ruszył
    w jej stronę z drapieżnym uśmiechem.
    - Mam wrażenie, że coś mnie ominęło. - Uniósł brwi i skrzyżował ręce na
    piersi. - Może mnie oświecisz, cara?
    R
    L
    Sam nie dała się zwieść jego łagodnemu tonowi.
    - Postanowiłam się z tobą rozwieść - oświadczyła bez ogródek.
    - Mogę wiedzieć dlaczego? Przecież dopiero wróciliśmy z podróży poślubnej.
    Może powinnaś wstrzymać się z podjęciem takiej decyzji.
    Trudno było jej się skupić, gdy czuła na sobie jego wzrok.
    - Rozmyśliłam się. Nie chcę być dłużej twoją żoną - dodała z naciskiem. - I
    nie zmieniÄ™ zdania!
    - A możesz podać powód? - Chociaż próbował zachować pogodny ton, Sam
    wyczuwała napięcie.
    - Nie próbuj się przymilać! - warknęła wściekle.
    Cesare zmniejszył dzielącą ich odległość. Jego ciemna twarz przypominała
    maskę, gdy pochylił się nad nią.
    - Chyba mam prawo wiedzieć, dlaczego moja żona postanowiła ode mnie
    odejść?
    Sam zacisnęła pięści i uderzyła go w pierś. Cios nie był silny, przypominał
    raczej gest desperacji. Chwilę pózniej wybuchła płaczem i wtuliła twarz w jego ko-
    szulÄ™.
    - Samantho?
    Nie mogła wydobyć z gardła nawet jednego słowa, więc tylko pokręciła gło-
    wą. Cesare wsunął długie palce w jej włosy i przytulił ją mocno. Gdy poczuła na
    skórze jego ciepły oddech, przeszły ją ciarki.
    - Przestań - wyszeptała.
    - Co takiego?
    Ugięły się pod nią kolana, więc wsparła się na nim, żeby nie upaść. Spojrzała
    na niego przez łzy. Jej usta drżały. Głośno pociągnęła nosem, zanim się odezwała.
    - Jestem nieszczęśliwa.
    Te słowa przebiły serce Cesare niczym sztylet. Nigdy wcześniej nikt nie zadał
    mu takiego bólu, ale też nigdy do nikogo nie czuł tego co do tej kobiety. Zanim ją
    R
    L
    poznał, żył w emocjonalnej próżni. Dzięki niej poznał smak szczęścia, a teraz także
    rozpaczy.
    - Zmienię się - obiecał.
    Coś w jego głosie przykuło jej uwagę.
    - Ja...
    Przytulił ją mocniej.
    - Sądzisz, że nie potrafię?
    Spojrzał jej prosto w oczy.
    - Potrafisz - wyznała szczerze - ale po co masz się męczyć?
    - Unieszczęśliwiam cię. - Skrzywił się sfrustrowany i wypuścił ją z uścisku.
    Sam nagle zatęskniła za jego dotykiem. Zadrżała, więc objęła się rękami. Całe
    życie doskonale radziła sobie sama. Dlaczego teraz czuła się taka słaba i bezbron-
    na? Dlaczego tak bardzo go potrzebowała?
    - Razem pokonamy przeciwności - zapewnił ją opanowany, który niełatwo
    było mu zachować.
    - NaprawdÄ™ tego chcesz?
    - Oczywiście, że tego chcę - powiedział nieco mniej spokojnie. - Bo niby
    czemu miałbym... - Zamilkł, jakby bał się tego, co za chwilę powie. - To pierwszy
    na liście moich priorytetów - dodał po chwili.
    Sam zaśmiała się histerycznie.
    - Mam protokołować?
    Cesare ściągnął brwi.
    - Przepraszam.
    - Dlaczego jesteś nieszczęśliwa?
    Zanim zdążyła się zastanowić, wymierzyła palec w jego stronę i wrzasnęła:
    - Chcesz wiedzieć, jak się czuję? - Pokręciła głową w chwili bezsilności.
    - Per amor di Dio. Co ja takiego zrobiłem?
    Sam wzięła głęboki wdech, po czym ponownie na niego spojrzała.
    R
    L
    - Powiem, ci co zrobiłeś - odezwała się grobowym głosem. - Masz pojęcie,
    jak strasznie się czułam, gdy pojawiła się tutaj twoja była kochanka, żeby obwie-
    ścić, że nie zamierza wypuścić cię z rąk?
    Zszokowany Cesare stracił nad sobą panowanie.
    - Candice?
    - A masz jakieś inne byłe? - rzuciła rozgoryczona.
    - Candice przyszła się z tobą spotkać? - Z tego, co wiedział, obecnie aktorka
    spotykała się z argentyńskim zawodnikiem drużyny polo.
    Sam ściągnęła usta, chociaż drżała jej broda. Musiała przyznać, że jak na
    człowieka, który zwykle uprzedzał fakty, sprawiał wrażenie ogromnie wstrząśnię-
    tego. Może na wspomnienie Candice jego serce zabiło mocniej? Może tęsknił za
    nią przez cały ten czas, który poświęcał jej?
    Zazdrość wezbrała w niej z całą mocą. Jęknęła cicho, ale odsunęła się od Ce-
    sare, gdy spróbował ująć jej dłoń.
    - To ty zerwałeś zaręczyny? - zapytała.
    Cesare wzruszył ramionami.
    - Zgadza siÄ™.
    Do ostatniej chwili Sam łudziła się, że zaprzeczy, dlatego poczuła się tym go-
    rzej. Nie miała już siły walczyć. Była wyczerpana.
    - A więc mówiła prawdę?
    - Najwyrazniej na każdego przychodzi kiedyś kolej.
    Sam spojrzała na niego niewidzącym wzrokiem, a Cesare zaklął pod nosem i
    złapał ją za ramiona.
    - Co ona ci powiedziała?
    Sama chciała udawać obojętność, ale nie potrafiła. Potarła pulsujące skronie,
    zanim odpowiedziała cicho:
    R
    L
    - Powiedziała, że nie ożeniłeś się z nią, bo nie chciałeś obarczać jej swoim ka-
    lectwem. Powiedziała, że zaproponowałeś mi małżeństwo tylko z uwagi na dziecko
    i że gdybyś widział, nigdy byś...
    - Candice śmiało sobie poczynała, a ty niepotrzebnie uwierzyłaś w każde jej
    słowo.
    Sam poczuła się dotknięta.
    - Teraz już wiem, czemu nigdy wcześniej o niej nie wspomniałeś.
    - Nic nie wiesz - odparł zirytowany. - Nie mówiłem ci o Candice, bo uważam,
    że nie jest tego warta. Należy do przeszłości.
    - Przecież przyznałeś... - zaczęła, ale Cesare nie dał jej skończyć.
    - Przyznałem? - Mówił coraz głośniej. - Czy to jakiś proces? I o co w ogóle
    mnie oskarżasz. Zapomniałaś, że gdy się tobie oświadczyłem, nie przypuszczałem,
    że odzyskam wzrok?
    - Powiedziałeś, że małżeństwo nie musi trwać wiecznie.
    - Nigdy nie powiedziałbym niczego równie niedorzecznego!
    - Ale powiedziałeś.
    - Nawet jeśli to prawda, nie miałem na myśli nas. To było tylko ogólne
    stwierdzenie. Inni ludzie mogę się rozwodzić do woli. Ale oni mnie nie interesują.
    Ważni jesteśmy tylko my.
    - Ale mnie nie kochasz - zaszlochała Sam. - Martwisz się wyłącznie o dobro
    dziecka.
    Cesare westchnął przeciągle, po czym ujął w dłonie jej twarz.
    - Posłuchaj. Po pierwsze rozstałem się z Candice jeszcze przed wypadkiem.
    Odkryłem, że zdradziła mnie z innym mężczyzną, gdy wyjechałem w podróż służ-
    bowÄ….
    Sam szeroko otworzyła oczy ze zdumienia.
    - Ale ona...
    - Wiesz, co wtedy poczułem? - Sam pokręciła głową. - Ulgę.
    R
    L
    - Ulgę? - powtórzyła powoli.
    - Tak. Zawsze wiedziałem, że nie ożenię się z Candice. Jej jedyną miłością są
    torebki od znanych projektantów. To pragmatyczna kobieta, która poza urodą ma
    niewiele do zaoferowania. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl