• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

     Co chcesz przez to powiedzieć?
     Książę Laird wie o pierścieniu, który jest bardzo podobny do mojego.
    Hrabia uniósł brwi ze zdziwienia.
     Czyżby?
    Kate przekręciła na palcu pierścionek. Uniosła dumnie głowę, ale ujrzawszy
    sceptyczny wzrok lorda, szybko opuściła oczy.
     Przyjaciółka księcia, Annę, dla której szuka towarzyszki, nosi klejnot
    podobny do mojego  wyjaśniła.
     Przecież to podstęp!  wybuchnął Edmund.  A ty jesteś naprawdę tak
    łatwowierna, że uwierzyłaś w tę historyjkę?
     Tak. Jestem.  Kate uniosła trochę brodę.  Wierzę Donaldowi Cameronowi.
    Książę jest dobrym, miłym człowiekiem.
     Jest człowiekiem, który cię pożąda.  Zniesmaczony hrabia kopnął grudkę
    ziemi.
     Czy każdy mężczyzna, który okazuje mi trochę serdeczności, ma złe zamiary?
    Nie powinnam wierzyć nikomu, Edmundzie?  Nie czekając na jego odpowiedz,
    ciągnęła:  A ty, który okazałeś mi tyle wspaniałomyślności i serca?
     Nie możesz tego porównywać. Ja dobrze cię znam i od dziecka chcę jedynie
    twojego dobra. Donald Cameron pragnie natomiast oddzielić cię od ludzi, którzy są
    twymi przyjaciółmi.
     A dlaczego miałby tego pragnąć?
     %7łeby łatwiej cię uwieść.
     Nie! Powinieneś się wstydzić, Edmundzie! Jak w ogóle mogło ci przyjść do
    głowy...
     To ty powinnaś się wstydzić, że nawet o tym nie pomyślałaś.
     Nigdy nie zostanę niczyją kochanką.  W końcu padło to stwierdzenie.
    Wreszcie wyrzuciła to z siebie. Pochyliła głowę i przyjrzała się uważnie
    walecznemu sportowcowi, który zrobił się pąsowy na twarzy.  Jesteś zazdrosny o
    Donalda Camerona?
     Ja? Nigdy w życiu!
     A mnie się zdaje, że pozieleniałeś z zazdrości!
    Percy zaczął szczekać, zaniepokojony podniesionymi głosami Edmunda i Kate.
     Idz stÄ…d!  krzyknÄ…! do ogara hrabia.
    Pies popatrzył na swego pana, a potem na Kate smutnymi oczyma i powoli
    poczłapał w kierunku wyjścia z ogrodu. Cały czas odwracał się i spoglądał na
    lorda, jakby oczekiwał cofnięcia przykrego polecenia.
    Widząc zdenerwowanie Edmunda, Kate zrezygnowała z powiadomienia go, że
    jej sypialnia została przez kogoś dokładnie przetrząśnięta. Przez moment
    rozważała, czyby nie poinformować go, że wkrótce ma zostać zwolniona. Doszła
    jednak do wniosku, że i tak by jej nie uwierzył  tak jak nie wierzył jej, że książę
    Laird miał wobec niej najlepsze zamiary.
    Właściwie nie sądziła, że arogancki hrabia mógłby być zazdrosny o Donalda
    Camerona. Jej oskarżenie było tylko przytykiem wypowiedzianym w złości.
    Lord Stamford przeczesał dłonią włosy, po czym przemówił spokojnym,
    rzeczowym tonem:
     Nie jestem o ciebie zazdrosny. Obawiam się jednak, że jesteś bardzo naiwną
    osobą i możesz nie dostrzegać ciemnych stron życia i mrocznych serc ludzi, którzy
    ciÄ™ otaczajÄ….
     Dziękuję ci za troskę  odpowiedziała cicho. Nie chciała się z nim kłócić. 
    Obiecuję, że będę miała oczy szeroko otwarte na wszystkie ciemne strony życia.
    Wydville ryknął. Kate wiedziała, że chciał ją nastraszyć, jednak ten niski,
    gardłowy dzwięk nie wzbudził w niej lęku. Przeciwnie, uważała, że Edmund
    wygląda wspaniale, kiedy tak się zachowuje. Z grzywą kruczoczarnych włosów i
    szeroką, umięśnioną piersią przypominał jej dzikiego kota z dżungli 
    nieoswojonego i ekscytujÄ…cego.
    Nie zważając więc na jego  zwierzęce" ostrzeżenie, zadała mu pytanie, które
    nurtowało ją już od dawna.
     Edmundzie, czy kiedy byliśmy mali, pozwoliłeś, żebym została twoim
    kompanem dlatego, że nie było nikogo innego, kto mógłby dotrzymywać ci
    towarzystwa?
    Zachmurzył się.
     Nie.  Splótł ręce na plecach i z wbitym w ziemię wzrokiem zaczął
    spacerować po świeżo zoranych rabatkach.  Chętnie uczyłaś się łowienia ryb.
    Trzymałaś łuk z taką wprawą, jakbyś się nim bawiła od kołyski. Nadal jezdzisz
    konno, jakbyś miała przypięte do ramion skrzydła. A gdybyś grała w tenisa, także
    w tej dyscyplinie byłabyś godnym przeciwnikiem. Jestem tego pewien.
    Spojrzał na nią, jakby zachęcając, by zaprzeczyła temu, co powiedział.
    Jednak nie mogła temu zaprzeczyć. Ale właściwie była to tylko częściowo
    prawda. Potrzebował jej towarzystwa, kiedy był małym chłopcem. Potrzebował jej
    akceptacji i uwielbienia. Nie miałby siły zmagać się z życiem, będąc samotnym i
    niekochanym.
     Lord Lavingham grywa w tenisa i jest znacznie lepszym graczem ode mnie.
     Jednak wśród kobiet nie masz sobie równej.
    Kate uśmiechnęła się smutno. Prawdopodobnie był to najwspanialszy
    komplement, jaki lord Stamford mógł powiedzieć kobiecie. Powinna być mu
    wdzięczna, ale z jakiegoś powodu nie była.
    Zaczerpnęła oddechu, żeby się uspokoić.
     Jutro rano z księciem Laird opuszczę Rose Hall. Będę w Szkocji
    dotrzymywała towarzystwa jego znajomej.
     Kate, nie możesz tego zrobić.
     Właśnie, że mogę.
     Nie jesteś szczęśliwa w Rose Hall?
     Jestem, jednak...
     Zapewnię ci lepsze uposażenie.
     Lady Kordelia...
     Moja ciotka jest trudną i wymagającą osobą. Rozumiem, że może cię to
    męczyć. Ustanowię cię ogrodnikiem w ogrodzie róż i dam hojną pensję.
    Kate pokręciła głową. W jej oczach znów zaczęły zbierać się łzy.
     Muszę wyjechać. Nie rozumiesz tego?
     Nie, nie mogę tego zrozumieć.  Był nieugięty.
    Nie było innego wyjścia, musiała to w końcu powiedzieć:
     Lady Judith przekonała lady Kordelię, by ta zwolniła mnie z moich
    obowiązków. To jest znak.  Wzniosła oczy ku niebu, jakby spodziewała się, że
    pomiędzy chmurami pojawią się gwiazdy ułożone w migający napis  w-y-j-e-d-z".
     Ani Judith, ani nawet moja ciotka nie mogą decydować, kto zostanie w Rose
    Hall, a kto nie  wycedził przez zęby hrabia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl