-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bynajmniej go nie nienawidzą, po prostu nie zauważają. Abdykowali, pozostawia-
jąc go na łasce pani Grety Shaw, niań, guwernantki w lecie oraz Szkoły (która jest
Prywatna i Miła, a co najważniejsze, dla białych) w inne części roku. %7ładna z tych
pań nie udawała nigdy, że jest kimś więcej niż profesjonalistką, najlepszą w swo-
jej dziedzinie. %7ładna nie przytuliła go nigdy do ciepłego łona, jak to się na ogół
zdarza w powieściach historycznych, które czyta jego matka i do których Jake za-
glądał, szukając pikantnych momentów . Ojciec nazywa je czasami powieściami
histerycznymi albo romansidłami . Co ty powiesz , odpowiada z bezbrzeżnym
szyderstwem jego matka za jakimiś zamkniętymi drzwiami, przy których nasłu-
chuje Jake. Jego ojciec pracuje dla Sieci i Jake potrafiłby go wskazać palcem
podczas policyjnej identyfikacji. Prawdopodobnie.
Jake nie wie, że nienawidzi wszystkich profesjonalistów, lecz tak właśnie jest.
Ludzie zawsze wprawiali go w zakłopotanie. Lubi schody i nie korzysta ze służ-
bowej windy w swoim budynku. Jego matka, która jest w seksowny sposób chuda,
często sypia z chorymi przyjaciółmi.
Teraz jest na ulicy, Jake Chambers jest na ulicy, znalazł się na bruku . Jest
czysty, dobrze wychowany, sympatyczny i wrażliwy. Nie ma przyjaciół, wyłącz-
nie znajomych. Nigdy nie miał czasu nad tym się zastanawiać, ale sprawia mu to
ból. Nie wie albo nie rozumie, że w wyniku długiego obcowania z profesjonalista-
mi nabył dużo ich cech. Pani Greta Shaw robi bardzo profesjonalne kanapki. Dzie-
li je na ćwiartki i obcina skórkę chleba i kiedy Jake zjada je na długiej przerwie,
wygląda, jakby uczestniczył w bankiecie i w drugiej ręce trzymał drinka, a nie
sportową powieść ze szkolnej biblioteki. Jego ojciec zarabia mnóstwo pieniędzy,
ponieważ jest mistrzem w podrzynaniu gardeł , co oznacza, że umieszczając lep-
szy program w swojej Sieci, doprowadza do zdjęcia słabszego programu w Sieci
konkurencyjnej. Ojciec wypala cztery paczki papierosów dziennie. Nie kaszle,
lecz uśmiech ma twardy jak noże do steków, które sprzedają w supermarketach.
65
Jake idzie ulicą. Matka zostawia mu pieniądze na taksówkę, ale jeśli nie pa-
da, Jake chodzi piechotą, wymachując teczką mały chłopiec, który wygląda
jak typowy Amerykanin z blond włosami i niebieskimi oczyma. Zaczęły go już
zauważać dziewczęta (przy aprobacie swoich matek), a on nie ucieka przed nimi
z nieśmiałą arogancją małego chłopca. Rozmawia z nimi z nieświadomym profe-
sjonalizmem i intryguje je. Lubi geografię i grę w kręgle po południu. Jego ojciec
ma udziały w firmie produkującej automaty do ustawiania kręgli, ale w kręgielni,
którą odwiedza Jake, nie używają urządzeń firmy jego ojca. Nie wydaje mu się,
by się nad tym zastanawiał, ale zastanawiał się.
Idąc ulicą, mija sklep Brendio, gdzie stoją modele ubrane w futra oraz
w edwardiańskie, zapinane na sześć guzików garnitury, a także kilka modeli nie-
ubranych w nic; zupełnie gołych. Te modele te manekiny są profesjonalne
w każdym calu, a on nienawidzi wszelkiego profesjonalizmu. Jest zbyt młody, by
mógł się nauczyć nienawidzić samego siebie, lecz ziarno już tam tkwi; zostało
zasiane w gorzkiej szczelinie jego serca.
Dochodzi do rogu ulicy i staje z teczką w ręku. Obok z rykiem przejeżdżają
pojazdy posapujące autobusy, taksówki, volkswageny, duża ciężarówka. Jest
tylko małym chłopcem, ale nie jest chłopcem przeciętnym i kątem oka dostrzega
mężczyznę, który go zabije. To człowiek w czerni; nie widzi jego twarzy, tylko ło-
poczący płaszcz i wyciągnięte ręce. Pada na jezdnię, wysuwając przed siebie dło-
nie i nie wypuszczając z ręki teczki zawierającej wyjątkowo profesjonalne drugie
śniadanie pani Grety Shaw. Za antyrefleksyjną przednią szybą samochodu widzi
przez chwilę przerażoną twarz biznesmena w ciemnoniebieskim kapeluszu, za
którego wstążkę zatknięte jest filuterne małe piórko. Na chodniku krzyczy starsza
pani ma na głowie czarny kapelusz z woalką, w woalce nie ma nic filuternego;
przypomina welon żałobnika. Jake nie czuje nic prócz zaskoczenia i normalnego
dla siebie raptownego zakłopotania czy tak właśnie wygląda koniec? Ląduje
twardo na jezdni, wpatrując się z zalane asfaltem pęknięcie jakieś dwa cale od
jego twarzy. Teczka wypada mu z ręki. Zastanawia się, czy nie otarł sobie kolan,
i w tej samej chwili najeżdża na niego samochód biznesmena w niebieskim kape-
luszu z filuternym piórkiem. To duży niebieski cadillac rocznik 1976 z szesnasto-
calowymi kołami i karoserią prawie tego samego koloru co kapelusz biznesmena.
Aamie chłopcu kręgosłup, miażdży żołądek i wyciska krew, która tryska z jego ust
pod wysokim ciśnieniem. Jake się odwraca. Widzi zapalone tylne światła cadil-
laca i dym smużący z zablokowanych tylnych kół. Samochód przejechał również
jego teczkę i zostawił na niej szeroki czarny ślad. Jake odwraca głowę w drugą
stronę i widzi dużego żółtego forda zatrzymującego się z piskiem opon o kilka
cali od jego ciała. Czarny mężczyzna, który sprzedawał z wózka precle i napoje, [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- matkadziecka.xlx.pl