-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Jakiś czas temu widziałam pana Haji spacerującego nad rzeką. Czy
mam go znalezć?
- Nie, dziękuję - odpowiedziała Emily szybko, zdając sobie sprawę, że
człowiek, który jest prawą ręką szejka, nie jest na każde jej zawołanie i mógłby
się poczuć urażony takim zachowaniem. Jednak jeśli by wpadła na niego przy-
padkiem...
S
R
- Czy coś jeszcze mogę dla pani zrobić? - dopytywała Leila.
Emily uśmiechnęła się i pokręciła głową.
- Nie, dziękuję.
Gdzie mógł się udać Zageo, sam? Próbowała znalezć odpowiedz na to
pytanie, zmierzajÄ…c w stronÄ™ rzeki w poszukiwaniu Haji.
Dostrzegła go, stojącego na małym molo. Obserwował wiry wodne po-
wstające u podnóża wodospadu.
Wyczuł jej obecność, bo wyprostował się i spojrzał w jej kierunku. Za-
wahała się, rozdarta pomiędzy potrzebą dowiedzenia się, co z Zageo, a byciem
nieproszonym gościem. Abdul Haji zmarszczył brwi, wykonał bliżej nieokre-
ślony gest dłonią i powiedział:
- Nie ma żadnych wiadomości. Musimy czekać.
Wyglądało na to, że myślał, iż Emily wie prawie wszystko. Mając nadzie-
ję, że uda się jej to wykorzystać, powiedziała:
- Zageo wyszedł o wschodzie słońca.
Mężczyzna uniósł ręce go góry.
- Ta cała wyprawa to czyste szaleństwo. - Czarne oczy mężczyzny bły-
snęły złowieszczo. - Lot prosto na farmę w Zimbabwe, tuż pod nosem tamtej-
szych władz. A co, jeśli twój szwagier nie będzie widział powodu, by uciekać,
nawet gdy zobaczy twój paszport? Takie ryzyko na nic.
Emily była w szoku. Zageo narażał życie, aby dotrzymać danego jej sło-
wa. To było zbyt duże poświęcenie. Nigdy by go o coś takiego nie poprosiła.
Nigdy!
Dyplomatyczne powiÄ…zania, przekupstwo, umowy, wielkie pieniÄ…dze - to
wszystko brała pod uwagę, ale nie to, że będzie narażał własne życie.
Co więcej, komentarz Abdula Haji świadczył o tym, że mąż Hannah mo-
że nie być skłonny do współpracy. Emily, mówiąc tak często o ich umowie,
S
R
praktycznie zmusiła go, by wywiązał się ze swojej części.
- Przepraszam - wymamrotała przerażona. - Nie chciałam, by to zaszło
tak daleko.
Abdul popatrzył na nią sceptycznie.
- Jego ekscelencja robi to, na co ma ochotÄ™. Zawsze.
- Tak, oczywiście - przyznała Emily, bo nie o wpływy szejka jej chodziło.
- Po prostu gdybyśmy się nie spotkali...
- Nie ma sensu walczyć z przeznaczeniem.
Emily głęboko westchnęła i opuściła głowę.
- Nie przypuszczałam, że Malcolm może stwarzać problemy.
- Człowiek nie rezygnuje łatwo z tego, co do niego należy. Z tym się
zgodzę, ale Malcolm Coleman musi zrozumieć, że ta strata jest nieunikniona.
Po prostu nie ma innego wyjścia - powiedział Abdul z przekonaniem. - Od
wczorajszego wieczoru wiemy to na pewno.
Spotkanie... Zageo przyszedł do niej, chcąc podjąć decyzję. Emily zrobiło
się słabo.
- Nie powinnam była prosić go o pomoc.
Abdul zmarszczył brwi i spojrzał na nią uważnie.
- A prosiłaś?
- Tak - wyznała. - Gdy otrzymałam e-maila od siostry... po tym, jak zje-
dliśmy razem obiad, tamtego wieczoru...
- Wtedy już decyzja została podjęta - przerwał jej Abdul.
- Co masz na myśli?
- Gdy wrócił do pałacu, po wizycie w hotelu Salamander, szejk polecił
mi, abym wybadał, w jaki sposób można zapewnić bezpieczeństwo twojej sio-
strze i jej rodzinie - poinformował ją Abdul.
- Jeszcze przed obiadem?
S
R
- Było pózne popołudnie. Jego ekscelencja chciał zmniejszyć pani cier-
pienie, panno Ross. Z pewnością to pani powiedział.
Nie. Ona od razu przeszła do umowy. Nawet nie przyszło jej do głowy,
że Zageo może się o nią martwić. Tak po prostu. Nie po tak krótkim okresie
znajomości. Nic dziwnego, że się tak rozzłościł na jej zarzuty, że robi to tylko
po to, by móc z nią sypiać.
- Tak, powiedział, że pomoże - wyjąkała.
- W Zimbabwe zle się dzieje. Nasze negocjacje się załamują. To bardzo
frustrujące - odpowiedział Abdul, patrząc przed siebie.
Jeszcze ostatniej nocy oskarżyła Zageo, że nic z tym nie robi! [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- matkadziecka.xlx.pl