• [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    sypiać: znalazła sobie innego.
    Ta jędza jest wyjątkowo sprytna i ma ostry język, doszła do wniosku
    Kristy.
     Mogła się na mnie obrazić z powodu plotek, które rozsiewałaś o moim
    rzekomym romansie z Charmaine.
    104
    RS
     Nadal nie chcesz spojrzeć prawdzie w oczy!
     Przeciwnie, staram się dowiedzieć, kto spowodował rozpad mojego
    małżeństwa. Ustaliliśmy, że padłem ofiarą fatalnego nieporozumienia... Colette
    niczemu nie była winna. Masz w tej sprawie coś do powiedzenia, mamo?
    Dobrały się w korcu maku, ironicznie pomyślała Kristy. Nie ma się
    czemu dziwić; jak to mówią: niedaleko pada jabłko od jabłoni.
    Yvette spojrzała na syna, a jej urodziwa twarz nagle postarzała się o
    dobrych kilka lat.
     Ogromnie mi przykro, że tak się to skończyło.  Powoli kręciła głową,
    jakby nie mogła się pogodzić z faktami. Ani odrobiny złośliwości? Czyżby
    naprawdę bolała nad losem synowej?
     Nie dam się nabrać!  rzuciła podniesionym głosem Stephanie. 
    Czemu jesteście tacy zakłamani? Wierzycie tej... Opowiada brednie, a wy
    pokornie słuchacie! Szczerze mówiąc, cieszę się, że słodka Colette skończyła
    na dnie rzeki !
     Uważaj, co mówisz! ~ powiedział groznie Lucien, ale siostra go
    zignorowała i podeszła do Armanda.
     Chcesz ułożyć sobie życie z tym sobowtórem Colette? A jeśli znudzi ją
    życie na prowincji? Może i ona cię zostawi?
    Uduszę ją gołymi rękami, pomyślała Kristy. Z przerażeniem uświadomiła
    sobie, że lada chwila wymierzy Stephanie siarczysty policzek.
     Przestań!  wtrąciła Yvette.
     Wytworne ciuchy  ciągnęła Stephanie, nie zwracając uwagi na
    oburzenie matki  nie zrobią z niej porządnej kobiety, tak samo jak nie
    zmieniły tamtej dzi...
    Kristy uderzyła ją w twarz. Zdumiona własną śmiałością po raz drugi w
    ciągu kilku dni patrzyła bez emocji, jak unosi ramię i zatacza nim szeroki łuk.
    105
    RS
    Miała wrażenie, że ogląda z boku tę nieprzyjemną scenę, ale sama w niej nie
    uczestniczy. Zaskoczona Stephanie dotknęła obolałego policzka i rzuciła jej
    oskarżycielskie spojrzenie. Ze łzami w oczach popatrzyła na Luciena, jakby
    prosiła bez słów, żeby ją pomścił.
     Moja siostra nie żyje, a ty...  Kristy przerwała nagle i rozejrzała się po
    pokoju. Wstała od stołu i cofnęła się pod ścianę.  Mieszkała z wami pod
    jednym dachem, ale nikt się o nią nie troszczył... Czy słuchaliście jej zwierzeń?
    Czy zobaczyliście w niej cierpiącego człowieka? Czy próbowaliście jej
    pomóc? To przez was nie miałam szansy, żeby ją poznać, żeby spędzić z nią
    trochę czasu.  Czuła łzy pod powiekami, więc zamilkła na chwilę, próbując
    się opanować.  Odeszła z tego świata, a wy potraficie tylko kłócić się o swoje
    racje!
    Pobiegła do drzwi. Kiedy się obejrzała, jak przez mgłę zobaczyła
    Stephanie, która nadal trzymała dłoń przy policzku. Dobrze jej tak, pomyślała
    mściwie. Nie żałowała swego postępku.
     Poczekaj!  Stojąc na progu, usłyszała zatroskany głos Armanda.
     Dlaczego wcześniej nie powiedziałeś mi o samochodzie? To było
    podłe! Jak śmiesz mną tak manipulować!
     Dobrze się stało, że prawda wyszła na jaw  oznajmiła ponuro Yvette.
     Jakie to ma teraz znaczenie!  Kristy była na granicy histerii. 
    Zapytajcie raczej, kto jest winny tym wszystkim nieszczęściom... I szukajcie
    odpowiedzi bez uników i kłamstw, chociaż to wbrew waszej naturze!
    Odwróciła się i wybiegła z pokoju. Miała dość arogancji Dutournierów,
    półprawd i gry pozorów. Przebiegła salon i hol, a potem zniknęła w labiryncie
    korytarzy. Prowadził ją podświadomy instynkt, jakby znała od lat drogę do
    bezpiecznego schronienia, choć nie pamiętała, gdzie i kiedy się jej nauczyła.
    Musiała dotrzeć do swojego pokoju. Czemu uważa go za własny? Należał
    106
    przecież do Colette. Gdy o niej pomyślała, poczuła się bardzo samotna. W
    sercu miała wielką pustkę.
    Cóż z tego, że jej siostra pławiła się w zbytku i luksusach, skoro nie
    miała z kim porozmawiać? Jakże musiało jej brakować bliskiej duszy!
    Zapewne często patrzyła na swoje odbicie i myślała o zaginionej Chrissie...
    Christine...
    Weszła do pokoju i rozejrzała się wokół. Sprzęty Colette... lustro, w które
    spoglądała...
    Kristy powzięła nagle niezłomne postanowienie, a intuicja podpowiadała
    jej, że to właściwa decyzja zrodzona z bezmiernej tęsknoty. Zmusi tych
    snobów, żeby oddali sprawiedliwość Colette i zyska szacunek należny im obu.
    Mimo intryg Stephanie podtrzyma kontakt z siostrzeńcami, a jeśli nie będzie
    miała innego wyjścia, stanie do walki nawet z Yvette. Nie pozwoli również,
    aby Charmaine zajęła miejsce u boku
    Armanda; to by przecież oznaczało tryumf jego podłej, uwielbiającej
    intrygi siostry.
    Co do Armanda... Jak mam postąpić, Colette? Jest mi bliski, ale nie
    wiem, czy to dobrze, czy zle?
    Z zamyślenia wyrwało ją ciche pukanie do drzwi. Nie chciała teraz
    nikogo widzieć; nie miała ochoty na rozmowę po tym, czego się przed chwilą
    dowiedziała. Nie zamierzała również przepraszać za swoje zachowanie, bo nie
    poczuwała się do winy.
    Drzwi się otworzyły i na progu stanął Armand.
     Co to za obyczaje? Wchodzisz bez zaproszenia?!  krzyknęła ze złością.
     Chciałem się upewnić, czy trafiłaś do swojego pokoju  odparł cicho.
    W jego oczach widziała niepokój.
     Jak widzisz, nie zgubiłam się w tym labiryncie.
    107
    RS
    Pokiwał głową, ale nie zamierzał wyjść. Cicho zamknął za sobą drzwi i
    patrzył na nią bez słowa.
     O tym, że wydobyto z rzeki wrak auta, dowiedziałem się pół godziny
    przed kolacją. Postanowiłem odczekać i pózniej z tobą porozmawiać. Nie
    wytrzymałem nerwowo. Wybacz, że pozwoliłem się wciągnąć w podłe gierki
    Stephanie, nim poznałaś całą prawdę.
     Nie wyglądałeś na specjalnie zmartwionego  stwierdziła z wyrzutem.
     Potrafię ukrywać swoje uczucia. Tak mnie wychowano. Nie sądziłem,
    że Stephanie posunie się tak daleko.
     Wez to pod uwagę, gdy znów się z nią pokłócisz w mojej obecności.
    Nie lubię być zakładniczką w cudzej wojnie.
     Doskonale sobie poradziłaś.  Przez chwilę w jego smutnych oczach
    migotały kpiące iskierki.
    Kristy poczuła, że się rumieni. Może powinna bardziej nad sobą
    panować? Z drugiej strony jednak wszyscy byli świadkami aroganckiego
    zachowania Stephanie.
     Jesteście podli! Zadręczaliście Colette!  rzuciła napastliwie.
     Nie masz racji. Lucien bardzo ją lubił i nigdy jej nie uchybił, ale rzadko
    miał dla niej czas, bo... Sama rozumiesz, niedawno poślubił Nicole.
    Oboje zamilkli na chwilę. Kristy odezwała się pierwsza.
     Chyba masz rację, zbyt pochopnie ich oceniłam  przyznała z
    ociąganiem.  Tak mi przykro.
     Głowa do góry. Oboje są po twojej stronie.
     Po raz drugi spoliczkowałam kogoś w gniewie  powiedziała
    znużonym głosem.  Dopóki ciebie nie znałam, łatwiej mi było nad sobą
    panować. Masz na mnie zły wpływ. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl