• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    zdrowia opiekuna z pewnością się pogorszy. Z drugiej strony
    nie wolno jej chyba przemilczeć, jakiego dokonała odkrycia.
    Nie, nie, to było chyba zrządzenie Opatrzności, że
    znalazła ten list. Nawet po tych trzydziestu paru latach
    powinien się dowiedzieć, co Maria mu wtedy chciała wyznać.
    Po tych gorzkich, spędzonych w samotności latach powinien
    się dowiedzieć, że Maria pozostawiła syna, jego wnuka. Gdy
    on tutaj przez lata żył pozbawiony miłości, gdzieś tam w
    świecie dorastał jego wnuk, bo przecież chyba chłopiec żyje.
    W tej chwili musi już być dojrzałym mężczyzną. Dlaczego nie
    próbował odszukać dziadka? Czyżby odwiódł go od tego
    ojciec, chcąc odmówić Berndtowi w swym rozgoryczeniu
    radości z posiadania wnuka albo bojąc się, że ten go nie
    uzna?
    Ruth głowiła się nad tymi pytaniami, na które nie
    znajdowała odpowiedzi, dopóki nie przypomniała sobie, że na
    dole czekają na nią obowiązki. Przeczytała raz jeszcze list i
    złożywszy go starannie schowała, po czym w pośpiechu
    skończyła przeglądanie starej odzieży.
    Powoli schodziła na dół, zdecydowana już teraz oddać ten
    list wujowi Rochusowi, i zastanawiała się, jak w miarę oględny
    sposób odkryć przed nim tajemnicę. Wiedziała, że musi
    poczekać na dogodną chwilę, zanim to zrobi. W każdym razie
    nie mogło to odbyć się przed obiadem, gdyż nawet
    najmniejsze zdenerwowanie przed posiłkiem szkodziło
    starszemu panu.
    26
    Pobladła z tłumionego podniecenia, zeszła do przedpokoju
    w momencie, gdy pan Seidel, radca handlowy, zbierał się do
    odejścia.
     Znalazłem mego starego przyjaciela w niezłej formie,
    panno Ruth.
    Jest prawie tak rześki i pełen energii jak przed chorobą. To
    zasługa wspa
    niałej opieki pani. Gdyby mnie coś dopadło, chciałbym móc
    odbyć kurację
    pod pani okiem.
    Ruth, ciągle jeszcze nieobecna duchem, uśmiechnęła się
    blado.
     Bardzo proszÄ™, panie radco. RadzÄ™ panu jednak nie
    chorować. Prawda, że wuj Rochus dobrze teraz wygląda?
     Bardzo dobrze. Cieszy się na podróż z panią i robi
    plany jak młodzik. Gdy wrócicie z Włoch, znów pewnie
    będzie się czuł jak kiedyś.
     Dałby Bóg, panie radco.
     A więc do widzenia, panno Ruth. Opiekun już tam
    czeka na paniÄ…,
    zatem nie mogę pani dłużej zatrzymywać.
     Do widzenia, panie radco. Już do niego idę.
    Znalazła Rochusa Berndta w gabinecie. Rozpromienił się na
    jej widok.
     Wspominaliśmy z Seidlem stare dobre czasy, gdy za
    jednego talara
    można było zjeść wystawną kolację. Te czasy, moje dziecko,
    już nie wrócą.
     Myślę, że nie, wuju Rochusie.
     Musisz mi jeszcze napisać przed obiadem jeden list, a
    potem wyprowadzisz mnie na kwadransik do ogrodu na
    słońce.
     Chętnie, wuju. Co mam napisać?  spytała zajmując
    miejsce przy maszynie do pisania.
     Napisz do doktora Jungmanna, aby jeśli może,
    przyszedł do mnie w najbliższych dniach, gdyż chcę się z
    nim naradzić w sprawie testamentu. W każdym razie musi
    to zostać załatwione przed naszym wyjazdem.
    Ruth zaczęła pisać, lecz w tym momencie nagle przyszło
    jej do głowy, że wuj Rochus prawdopodobnie inaczej
    sporządzi testament, gdy się dowie, że posiada spadkobiercę
    w prostej linii  syna własnej córki. I co powie na to
    rodzeństwo Berndt, dowiedziawszy się, że ich stryjeczny
    dziadek ma wnuka, który ma większe prawo do spadku?
     Gdyby przeczuwali, jakie zrobiłam odkrycie, niewątpliwie
    dołożyliby wszelkich starań, aby mnie nakłonić do zatajenia
    tego listu"  myślała.
    Miała wyjątkowo złe zdanie o Kurcie i Lenie, a przecież
    przy swym tak prawym usposobieniu nie była zdolna ocenić w
    całej rozciągłości ich występnych natur.
    27
    Nad tym, że nagłe pojawienie się prawowitego
    spadkobiercy i dla niej także może oznaczać konkretne skutki,
    w ogóle sienie zastanawiała, a myśl, że mogłaby odnieść
    korzyść zatajając list, nie postała w jej głowie.
    Zdecydowała się pokazać list po obiedzie i popołudniowej
    drzemce, jakiej zawsze opiekun zażywał dla regeneracji sił,
    oczywiście przygotowawszy go ostrożnie na przyjęcie takich
    niespodziewanych wieści.
    Gdy skończyła pismo do notariusza, włożyła je do koperty
    i nakleiła znaczek, po czym wyszła ze starszym panem na
    przechadzkę po ogrodzie. Henryk otulił chorego troskliwie
    futrem i zawiązał mu na szyi ciepły szal.
     Ależ ja nie wybieram się na biegu północny 
    protestował ze śmiechem Rochus Berndt.
     Za pozwoleniem, łaskawy panie  obstawał przy
    swoim Henryk.  Ostrożność nigdy nie zawadzi, a
    zaniedbanie tak.
    Berndt zwykle wspierał się na ramieniu Ruth, tego dnia
    jednak czuł się na tyle silny, że zrezygnował z pomocy. Był
    słoneczny dzień. Spacerowali powoli gawędząc, a roziskrzony
    śnieg skrzypiał im pod nogami, gdyż mimo południowej pory
    panował spory mróz.
    Naraz Ruth drgnęła, dojrzawszy znowu za ogrodzeniem
    tego samego nieznajomego co rano. Szedł w kierunku miasta, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl