-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Może uda mi się również zobaczyć Bena Millera. Proszę nie sądzić, że nie
doceniam tego, że pan zadzwonił. Doceniam. Jestem tylko trochę zmachany, to
wszystko. Zawsze ciekawiły mnie zwariowane teorie. Sam nawet trochę interesuję
się okultyzmem. Moja żona ma przyjaciółkę, która przepowiada przyszłość. Z liści
herbaty, kart, nawet z tego, jak panu wyrastają włosy z nosa.
Bardzo dobrze powiedział doktor Serling. Może o wpół do jedenastej. Będę
czekał. Pokój czterysta pięćdziesiąt cztery w okręgowym szpitalu w Litchfield.
Kiedy Jack odłożył słuchawkę, Norman zapytał:
O co chodziło?
187
Nie wiem dokładnie. Doktor Serling uważa, że jeden z jego pacjentów może mieć
nadprzyrodzone zdolności i wyczuł jakąś... jak to się mówi aurę.
AurÄ™?
Och, sam się w tym nie mogę połapać. Chyba pojadę do domu i walnę się do
łóżka.
Jest jeszcze jedna sprawa powiedział Norman, kartkując notes z odebranymi
telefonami.
Jack czekał pośrodku holu, dzwoniąc kluczami.
Tutaj. Dwa telefony od Aarona Halperina wiesz, który to, to ten konserwator
obrazów z Bantam; ciągle go przyskrzyniamy za jazdę na gazie najpierw
powiedział, że ktoś ukradł mu kota, potem powiedział, że znalazł tego kota w
ogrodzie.
Jack nie mógł uwierzyć własnym uszom.
Nie pozwalasz mi pojechać do domu do żony, bo pijanemu konserwatorowi obrazów
zgubił się, a potem znalazł kot?
Nie o to chodzi powiedział Norman, trzęsąc głową. Znalazł go na drzewie.
Został oskórowany. Jack przestał potrząsać kluczami.
Coś tu się zaczyna dziać powiedział. Coś bardzo, bardzo niemiłego. Zrób mi
kawę. Czarną, bez cukru. Zadzwonię najpierw do Nancy, żeby się nie denerwowała.
Potem pojadę do szpitala okręgowego w Litchfield.
Jedziesz teraz? W nocy?
Myślisz, że jak nie pojadę, to będę mógł zasnąć?
ROZDZIAA SIEDEMNASTY
Litchfield, 18 grudnia
Kiedy Jack pojawił się w szpitalu, doktor Serling właśnie spieszył się do
wyjścia. Mijał jasno oświetlony hol recepcyjny, narzucając brązowy, tweedowy
płaszcz i wciskając na głowę pomiętą, również brązową, okrągłą czapeczkę. Prawie
zderzyli się w wahadłowych drzwiach. Jack mocno uderzył kolanem o twardą teczkę
lekarza.
Szeryf Smith! wykrzyknął lekarz. Potem zmarszczył brwi i bacznie przyjrzał
siÄ™ Jackowi. Pan jest szeryf Smith, prawda?
188
Jack rozcierał kolano.
Tak. Cieszę się, że udało mi się pana złapać.
Nie spodziewałem się pana wcześniej niż rano powiedział doktor, wyciągając
dłoń. Chyba trochę się pan zmienił od naszego ostatniego spotkania, prawda?
Czy nie nosił pan wąsów?
Zrzuciłem jakieś dwadzieścia funtów powiedział Jack. Odstawiłem piwo,
syrop klonowy, czipsy i zacząłem trenować dziecięcy zespół footballowy. Ma pan
pojęcie Harwinton Hackers?
Dziś wieczór jestem gotów uwierzyć prawie we wszystko powiedział Serling.
Spojrzał na zegarek. Pózno. Jeśli chce pan jeszcze dziś rzucić okiem na Bena
Millera, musi pan od razu iść i porozmawiać z doktorem Schuhmacherem. To
chirurg, który kierował operacją. Ostatnio widziałem go, jak mył się przed
wyjściem do domu.
Doktor podprowadził Jacka ku wypolerowanym do połysku, szklanym drzwiom wind.
Nacisnął przycisk Góra". Kiedy czekali, Jack rozejrzał się wokoło. Szpital
okręgowy w Litchfield był jednym z najnowocześniejszych zespołów medycznych w
Nowej Anglii. Pokryte białymi płytkami podłogi lśniły, a w środku holu
recepcyjnego wznosiła się wielka, abstrakcyjna rzezba z poskręcanego brązu,
zatytułowana Uzdrowienie". Doktor Serling uważał, że wygląda jak kasztanowy
ogier podczas ataku kołowacizny, ale nigdy nie wypowiadał tego głośno.
Powietrze było przesycone mocnym syntetycznym zapachem jabłkowym, a zewsząd
dobiegał nieprzerwany, piszczący dysonansowo chór a capella winylowych podeszew
pielęgniarskich pantofli.
Ten przypadek wyprowadził mnie z równowagi powiedział lekarz Jackowi,
opierając się o ścianę windy, kiedy wznosili się na trzecie piętro.
Niech mi pan wierzy, mnie też odpowiedział szeryf, rozwijając następną gumę
do żucia.
Doktor kiwnął głową i nie przestawał nią kiwać, jakby powtarzał wiem, wiem".
Nigdy za bardzo nie wierzyłem w zjawiska nadprzyrodzone zauważył. Wie pan,
lewitacja, ektoplazma, te sprawy. Jeżeli naprawdę w coś wierzę, to w siłę
ludzkiego ducha. Wierzę, że nasze umysły i nasze ciała posiadają niezwykłe
zdolności, które w codziennym życiu są nie do końca rozpoznawane. Kiedy się
prowadzi
189
praktykę na wsi, jak to jest w moim przypadku, trafia się na całe bogactwo
szalonych i cudownych zjawisk. Zwykle można sobie tylko pospekulować, jak do
nich doszło. Wie pan co? Zeszłego roku w zapadłym kącie South Kent pewna moja
wiekowa pacjentka utrzymywała, że wyciągnęła sobie z żołądka wrzód. Użyła do
tego, ni mniej, ni więcej, tylko drewnianej łyżeczki. Pokazała mi tę łyżeczkę i
wrzód, schowany w słoiku po ogórkach. Pokazała mi też swój brzuch. Miała na nim
tylko małą, czerwoną, świetnie zagojoną bliznę.
Winda dojechała na trzecie piętro i wysiedli. Było tu ciszej, chociaż
syntetyczny zapach jabłek dalej był tak samo wyrazny. Kiedy Jack pociągnął
nosem, doktor Serling zauważył:
Administracja szpitala uważa, że ludzie wolą już cierpieć w sadzie niż w
szalecie publicznym.
Szedł przodem, wymachując swoją lekarską teczką.
Zawsze byłem świadom, że Ben Miller, otarłszy się o śmierć, musiał przejść
pewne psychiczne zmiany. Istnieje wiele zarejestrowanych przypadków, w których
ludzie, znalazłszy się na krawędzi śmierci klinicznej, twierdzą, że posiedli [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- matkadziecka.xlx.pl