-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
statku włączył komunikator:
- Transportowiec C 1-7! - wrzasnął do małego mikrofonu. - Idziemy do was! Zaczekajcie!
Byli wystarczająco blisko hangaru, aby słyszeć, jak statek przygotowuje się do startu.
Jeśli Hań poprowadziłby ich bez przeszkód jeszcze tylko kilka metrów, księżniczka byłaby
bezpieczna i&
Pomieszczenie zadrżało nagle ze strasznym hukiem, który jak grzmot przetoczył się przez
podziemną bazę. W jednej chwili cały sufit przed nimi zawalił się tworząc grubą barierę lodu
pomiędzy nimi i dokami hangaru. Patrzyli wstrząśnięci na białą masę.
- Jesteśmy odcięci! - wrzasnął Korelianin do komunikatora wiedząc, że jeśli
transportowcowi miała się udać ucieczka, nie można było tracić czasu na stopienie lub
rozsadzenie barykady. - Będziecie musieli wystartować bez księżniczki Lei Organy.
Odwrócił się do niej.
- Przy odrobinie szczęścia możemy jeszcze zdążyć do Sokoła .
Księżniczka i Ce Trzypeo popędzili za Hanem w kierunku innego pomieszczenia, mając
nadzieję, że Sokół Millenium i jego drugi pilot, Wookie, nie zostali jeszcze pogrzebani pod
lawinÄ… lodu.
Obserwując białe pole bitwy, rebeliancki oficer widział, jak pozostałe śmigacze i ostatnie
pojazdy Imperium mijały wrak rozerwanego wybuchem łazika. Włączył komunikator i usłyszał
rozkaz:
- Oderwać się od nieprzyjaciela. Rozpocząć odwrót. Nakazując gestem swoim ludziom
wycofanie się do lodowej jaskini zauważył, że pierwsza maszyna nadal ciężko stąpa w kierunku
generatorów mocy.
W kabinie maszyny szturmowej generał Veers podszedł do iluminatora. Z tego miejsca
wyraznie widział cel znajdujący się poniżej. Bacznie przyjrzał się trzaskającym generatorom
mocy i broniących ich żołnierzom Rebelii.
- Zero-trzy-koma-trzy-koma-pięć, wchodzi w zasięg, sir - zameldował mu pilot.
Generał odwrócił się do oficera prowadzącego atak:
- Wszyscy żołnierze do ataku naziemnego - rzekł Veers. - Przygotować się do uderzenia
na główny generator.
Prowadzący łazik, osłaniany z boku przez dwie ciężkie maszyny, zakołysał się plując
ogniem i rozpraszając wycofujących się Rebeliantów.
Ciała żołnierzy wylatywały w powietrze w nawale laserowego ognia z nadchodzących
potworów. Wielu z tych, którym udało się uniknąć niszczących promieni laserów, zginęło pod
stopami łazików, zgniecieni w nierozpoznawalną miazgę. Powietrze pełne było odoru krwi i
spalonych ciał, grzmotów i wybuchów bitewnych.
Uciekający nieliczni pozostali przy życiu żołnierze dostrzegli oddalający się samotny
śmigacz. Z jego płonącego kadłuba wydostawała się czarna smuga dymu.
Choć dym buchający z uszkodzonego śmigacza utrudniał widoczność, Hobbie ciągle był
w stanie dojrzeć fragmenty rzezi szalejącej na ziemi. Rany zadane laserem łazika sprawiały, że
nawet poruszanie się było torturą, a co dopiero sterowanie pojazdem. Ale jeśli udałoby mu się
utrzymać stery na tyle długo, aby wrócić do bazy, mógłby znalezć robota medycznego i&
Nie, wątpił, czy uda mu się przeżyć nawet tyle czasu. Umierał - tego był już pewien - i
ludzie w okopie także niedługo będą martwi, jeśli nie zrobi się czegoś dla ich uratowania.
Generał Veers, z dumą nadający meldunek do imperialnego dowództwa, był absolutnie
nieświadomy zbliżania się śmigacza.
- Tak, Lordzie Vader, dotarłem do głównych generatorów mocy. Osłona zostanie za
chwilę wyłączona. Może pan rozpocząć lądowanie.
Kończąc transmisję, Veers sięgnął po elektroniczny dalmierz i spojrzał przez wizjer,
nastawiając go na główne generatory mocy. Elektroniczny krzyż nitek ustawił się zgodnie z
informacjami z komputera łazika. Nagle odczyty na małych monitorach znikły w tajemniczy
sposób.
Zaniepokojony generał odsunął wizjer dalmierza i instynktownie zwrócił się w stronę
iluminatora. Drgnął z przerażenia, widząc dymiący pocisk pędzący bezpośrednim kursem na
kabinÄ™ jego Å‚azika.
Inni piloci także dostrzegli mknący śmigacz. Wiedzieli, że nie ma czasu na wykonanie
skrętu ogromną maszyną.
- On chce& - zaczął jeden z pilotów.
W tym momencie płonący statek Hobbiego przeleciał przez kabinę jak żywa torpeda.
Jego paliwo wybuchło kaskadą płomieni. Przez sekundę, zanim wybuch rozerwał ludzi na
strzępy, słychać było ich krzyki, a potem cała maszyna zwaliła się na ziemię.
Może to właśnie hałas tego bliskiego wybuchu gwałtownie przywrócił świadomość
Luke owi. Oszołomiony, powoli uniósł głowę ze śniegu. Czuł ogromne zmęczenie i był boleśnie
zesztywniały z zimna. Przeszła mu przez głowę myśl, że odmrożenia mogły już uszkodzić mu
tkanki. Miał nadzieję, że nie; nie chciał spędzić ani chwili dłużej w lepkim bacta.
Spróbował wstać, ale upadł z powrotem na śnieg, mając nadzieję, że nie zauważy go
żaden z pilotów łazików. Jego komunikator zagwizdał i jakoś znalazł siły, aby włączyć
odbiornik.
- Wycofywanie się jednostek przednich zakończone - zameldował głos w eterze.
Wycofywanie? Luke zastanowił się przez chwilę. A więc Leia i inni mogli uciec! Nagle
poczuł, że cała ta walka i śmierć lojalnego personelu nie były daremne. Ogarnęła go fala ciepła;
zebrał siły i rozpoczął długą wędrówkę do odległego rumowiska.
Kolejna eksplozja zachwiała pokładem rebelianckie-go hangaru, rysując strop i prawie
grzebiąc Sokoła Millenium pod górą lodu. W każdej chwili cały sufit mógł się zawalić.
Wydawało się, że jedyne bezpieczne miejsce w hangarze jest pod samym statkiem, gdzie
Chewbacca niecierpliwie oczekiwał powrotu swego kapitana. Wookie zaczynał się martwić. Jeśli
Hań nie wróci szybko, Sokół z pewnością zostanie zasypany w lodowym grobowcu. Jednak
lojalność wobec partnera powstrzymywała Chewiego przed startem w pojedynkę. [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- matkadziecka.xlx.pl