-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cie tkwi w tej sprawie po uszy, tylko nie my. To zaczyna stawaæ siê k³opotliwe.
Ka¿dy?
Bingham westchn¹³.
150
W³aSnie otrzymaliSmy wiadomoSæ z ambasady w Berlinie. Nasz cz³owiek
na Tirpitz Ufer donosi, ¿e wszyscy trzês¹ siê ze strachu. Schellenberg spotka³ siê
z kimS w Sztokholmie. S¹dzimy, ¿e to jakiS tutejszy agent. Nawet Gorsky z am-
basady rosyjskiej wêszy intensywnie. PrzypuszczaliSmy, ¿e dziêki tobie znajdzie-
my siê bli¿ej xród³a informacji ni¿ ktokolwiek inny. Najwyraxniej nie mieliSmy
racji. Przerwa³ na chwilê. Donovan nie jest zadowolony. Wielu ludzi zaczyna
siê niepokoiæ.
Najpierw ka¿dy, potem wielu ludzi. O kim my w³aSciwie rozmawiamy,
Larry? I dlaczego ci oni tak siê niepokoj¹?
Nie ma znaczenia, o kogo chodzi. Rzecz w tym, ¿e pojawi³y siê plotki.
Nowe plotki.
O morderstwach?
O mo¿liwoSciach Churchilla, by utrzymanæ siê przy w³adzy. Wszystko za-
czyna siê zmieniaæ. Lend Lease wchodzi w ¿ycie. Churchill chce, ¿ebySmy wziêli
udzia³ w tej wojnie. Musimy jednak znaæ odpowiedzi na pewne pytania. Teraz,
przed inwazj¹.
Nie bêdzie ¿adnej inwazji.
W tej chwili nie, ale wiosna ju¿ za pasem. Bingham przerwa³. Docho-
dzenie Blacka nadal siê toczy. Na ten temat tak¿e dosz³y nas pewne plotki. Angli-
cy bardziej ni¿ kiedykolwiek boj¹ siê jakiegoS przecieku informacji. Donovan
zreszt¹ te¿.
A co to ma wspólnego ze mn¹?
Nic. Najwyraxniej. Wszystkie twoje doniesienia by³y b³ahe. Podczas ostat-
nich szeSciu tygodni wcale nie zbli¿y³aS siê do Blacka.
Mam fotografiê, stanowi¹c¹ ciekawy Slad. Bardzo mu na niej zale¿a³o.
Pójdê tym tropem.
Nie, nie pójdziesz. Powiedzia³em ju¿, ¿e Donovan zdj¹³ ciê z tej sprawy.
Tak po prostu?
Tak po prostu.
Katherine zgasi³a papierosa. Bo¿e, ale¿ z was zadziwiaj¹cy ludzie. Po-
krêci³a g³ow¹. Mam tylko gwizdn¹æ i zakrêciæ spódnic¹ ko³o jakiegoS ponurego
policjanta, a on powie mi wszystko o swoim Sledztwie. ¯ycie nie jest takie proste,
Larry.
Sk¹d mo¿esz wiedzieæ? odpowiedzia³ zimno Bingham. Nie stara³aS siê
za bardzo.
Pierdolê ciê.
Nie. Bingham nie okaza³ oznak najmniejszego zdziwienia na dxwiêk or-
dynarnego wyzwiska. Pierdol siê lepiej z Morrisem Blackiem.
On nie chce. Ani mnie, ani nikogo innego.
Co z nim jest? Woli ch³opców?
On jest istot¹ ludzk¹, Larry. CzymS, na czym najwyraxniej kiepsko siê
znasz. Katherine przerwa³a na chwilê. To ¯yd, wiedzia³eS o tym?
OczywiScie, ¿e tak. I co z tego? Wzruszy³ ramionami. Mnóstwo ich
wszêdzie na Swiecie.
151
Ju¿ nie tak wielu, jak kiedyS. Hitler wycina ¯ydów jak kosiarz id¹cy przez
³an zbo¿a.
Nie ma na to ¿adnego dowodu. Tylko wiele gadania.
Wydaje mi siê, ¿e Black obawia siê, i¿ to samo mo¿e zdarzyæ siê i tutaj.
Jest gotów odejSæ. Zawaha³a siê. Nie zdziwi mnie, je¿eli zwolni siê z Yardu
i opuSci kraj.
To nie ma nic wspólnego z morderstwami. Ani z tob¹.
Nie. Ale ma wiele wspólnego z inspektorem Morrisem Blackiem. I z fak-
tem, ¿e jest samotny, bo kocha³ swoj¹ ¿onê, a ona umar³a, i z tym, ¿e martwi siê
wojn¹, która mo¿e go unicestwiæ. Jest po prostu mi³ym cz³owiekiem, a to kolejne
zjawisko, o którym nie masz pojêcia, Larry.
Nie przyszed³em tu, ¿eby okazaæ siê mi³ym cz³owiekiem, Katherine. Mu-
szê wykonywaæ swoj¹ pracê. Ty te¿.
Masz racjê. Kiwnê³a g³ow¹. MySla³am, ¿e bêdê umia³a wykonaæ to
zadanie. Ale nie umiem. Nie jestem osob¹, za jak¹ siê uwa¿a³am. Nie jestem te¿
osob¹, za jak¹ uwa¿a³ mnie Donovan.
Bingham spojrza³ na m³od¹ kobietê z zadum¹.
Zakocha³aS siê w nim, prawda?
On nie zakocha³ siê we mnie, to chyba wa¿niejsze.
Nie o to pyta³em. Pozwoli³aS sobie na osobiste zaanga¿owanie, czy¿ nie?
Zazdrosny?
O Blacka?
Nie, o to, ¿e on nadal ma duszê.
Bingham westchn¹³.
Nie ma sensu kontynuowaæ tej rozmowy, Katherine. Nie porozumiemy siê.
Z tego, co mówisz, wynika, ¿e nie ¿yczysz sobie wykonaæ tego zadania, a my
równie¿ ju¿ tego nie chcemy. Od tej chwili masz nie utrzymywaæ ¿adnych kontak-
tów z Morrisem Blackiem i nie poruszaæ ¿adnych kwestii zwi¹zanych z morder-
stwami. Przerwa³. Znajdziemy dla ciebie zajêcie nieco mniej& odbiegaj¹ce
od twojego poczucia moralnoSci. Do tego czasu kontynuuj swoj¹ pracê w gaze-
cie. Wsta³. Do widzenia, Katherine. Bêdziemy w kontakcie. Odwróci³ siê
i wyszed³ z sali. Katherine odprowadzi³a go wzrokiem.
Nie, nie bêdziemy szepnê³a.
Porucznik Gustav Claus, dwudziestodwuletni Staffel-kapitän 51 Grupy Bo-
jowej stacjonuj¹cej w St.-Omer, siedz¹c w budzie odrapanej ciê¿arówki, bez po-
wodzenia usi³owa³ filozoficznie potraktowaæ nag³¹ odmianê losu. Poruszy³ stop¹,
jednak wszelkie próby przybrania wygodniejszej pozycji na twardej drewnianej
³awce okaza³y siê daremne. Kajdany na nogach nieub³aganie ci¹¿y³y. M³ody cz³o-
wiek ¿a³oSnie westchn¹³. Nie tak mia³y toczyæ siê sprawy.
Przez piêæ ostatnich miesiêcy stacjonowa³ w St.-Omer. Eskortowa³ bombow-
ce podczas nalotów na bazy RAF na po³udniowym wybrze¿u Anglii. Od czasu do
czasu wypuszcza³ siê te¿, by zapolowaæ indywidualnie, o ile pozwala³y mu na to
152
zapasy paliwa. W powietrzu to on w³aSnie by³ panem. Mia³ ju¿ na koncie dzie-
wiêtnaScie str¹ceñ, same hurricane y i spitfire y. Jeszcze jedna udana akcja [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- matkadziecka.xlx.pl